Bardzo ważne, wywalczone w bólach zwycięstwo zanotowała drużyna BM Slam Stal. Ostrowianie, niesieni dopingiem fanów, pokonali King Szczecin 74:69. Kluczowa okazała się seria 15-0, zanotowana w samym centrum wydarzeń, czyli czwartej, decydującej kwarcie. ,,Charaktery się zebrały, zmotywowaliśmy się we właściwym momencie, całe szczęście"- przyznał skrzydłowy żółto-niebieskich, Łukasz Majewski.
| Źródło: bmstal, kpr ostrovia, ts ostrovia, foto: R. Jakubowicz
Sportowe podsumowanie weekendowe
Goście ze Szczecina postawili Stalówce bardzo trudne warunki. Podopieczni Marka Łukomskiego weszli w to spotkanie bez kompleksów, skrzętnie wykorzystywali luki w ostrowskiej defensywie, co przełożyło się na grad celnych rzutów zza linii 6 metrów i 75 centymetrów. Grali szybko i agresywnie, BM Slam Stal musiała się przegrupować. Chcę pogratulować drużynie Kinga za ten mecz. Prezentowali się bardzo dobrze, wiedzieli, co i w jaki sposób chcą robić, byli w tym wszystkim efektywni. Ciężko było nam ich zatrzymać w pierwszej połowie- przyznał trener gospodarzy, Emil Rajković. I faktycznie, miało to także swoje odzwierciedlenie na tablicy świetlnej. Szczeciński zespół prowadził do przerwy 41:36.
Zapowiadała się niezwykle zacięta walka do samego końca. Stalówka próbowała ścigać rywali, a ci robili wszystko, aby nie dać się im zbliżyć na niebezpieczny dystans. Kiedy Jakub Garbacz przymierzył za trzy, King prowadził nawet 59:48. Wówczas znak do odrabiania strat dał kapitan żółto-niebieskich, Tomasz Ochońko, przedzierając się dwukrotnie na linię rzutów wolnych i trafiając wszystkie cztery próby. Przed rozpoczęciem ostatnich 10 minut było jednak 61:52 dla przyjezdnych, brzmiało to niebezpiecznie dla ostrowian. Ich plan na ten mecz był bardzo dobry, trafiali przez trzy kwarty. To bardzo trudny rywal- komplementował oponentów Aaron Johnson.
Wszystko miało rozstrzygnąć się w dramatyczny sposób. Marc Carter rzutem za dwa otworzył tę partię, Robert Skibniewski odpowiedział, lecz, co niesamowite, okazały się to jedyne punkty Kinga Szczecin aż przez następne siedem minut. Od stanu 54:63, BM Slam Stal doprowadziła do wyniku 69:63. Kibice wstali z miejsc, zgotowali piekło rywalom, dodając dodatkowej energii swoim ulubieńcom. Zaczął funkcjonować duet Shawn King- Aaron Johnson, filigranowy rozgrywający trafiał rzuty osobiste, a niesamowicie ważnym trafieniem zza łuku w kluczowym momencie popisał się Łukasz Majewski. Skrzydłowy wywindował Stalówkę na prowadzenie, którego ostrowianie nie oddali już do końcowej syreny. Zagraliśmy bardzo dobrze w obronie, zawodnicy pokazali prawdziwy charakter i swoją siłę. Wygraliśmy ten mecz właśnie dzięki obronie. Chciałbym także podziękować kibicom, którzy w decydujących momentach bardzo mocno nas wspierali. Dzięki temu nasi zawodnicy dostali skrzydeł, a rywalom grało się bardzo trudno- podsumował Macedończyk, Emil Rajković.
Goście walczyli ambitnie, ale na nic zdały się im nawet skuteczne próby zza łuku Roberta Skibniewskiego i Russella Robinsona. Grali w tym meczu bez Taylora Browna i przegrali walkę na tablicach w stosunku 28-39. Tam królował Shawn King, autor dziesięciu zbiórek. Szymon Szewczyk zebrał siedem piłek. Kiedy nie idzie ci po dwóch stronach parkietu, trzeba coś zacząć robić. Zmobilizowaliśmy się w obronie, zaczęliśmy tłamsić przeciwnika. Była walka, włożyliśmy w to całe serce. Wróciliśmy do ataku, cieszy wygrana, bo to niewygodny i mocny przeciwnik- mówił Szymon Szewczyk.
W Stalówce 18 punktów zdobył Aaron Johnson, Christo Nikołow oraz Shawn King uzbierali po 12 oczek. Marc Carter zanotował cenne pięć asyst, Johnson rozdał cztery kluczowe podania, miał trzy przechwyty i jego pozytywnego występu nie przekreśla nawet 11 strat. Jesteśmy mocnym zespołem. Taki mecz pokazuje nasz charakter. Grało się nam trudno, ale walczyliśmy do końca, nie spuszczaliśmy głów i dzięki temu triumfowaliśmy- przyznał Mały Generał, Aaron Johnson. Przerwa widocznie miała wpływ, zaczęliśmy ten mecz ospale, było widać mniej determinacji w obronie, niż zwykle. To też przełożyło się na atak, zaczęliśmy chodzić. Stąd taka pogoń w trzeciej i czwartej kwarcie. Dzięki Bogu, charaktery się zebrały, zmotywowaliśmy się we właściwym momencie i udało się nam wygrać- dodał Łukasz Majewski, zdobywca 11 punktów.
BM Slam Stal ma w tym momencie bilans 14-8, który daje im 4. miejsce w tabeli PLK. Stalówka nie przegrała ponadto na własnym parkiecie od 29 października, notując u siebie serię dziewięciu następnych zwycięstw. Ich przeciwnikiem będzie teraz MKS Dąbrowa Górnicza, a to spotkanie w niedzielę, 5 marca transmitować będzie Polsat Sport.
BM Slam Stal Ostrów- King Wilki Morskie Szczecin 74:69 (19:21, 17:20, 16:20, 22:8)
BM Slam Stal: Johnson 18, Ochońko 4, Szewczyk 8, Nikołow 12, Chanas, Majewski 11, Carter 9, Tomaszek, King 12
King Wilki Morskie: Nowakowski 15, Robinson 13, Dutkiewicz 0, Kikowski 14, Majcherek 0, Łukasiak 1, Garbacz 5, Skibniewski 15, Robbins 6
Czwarta pozycja w tabeli utrzymana. Szczypiorniści KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski pokonali w niedzielę na wyjeździe drużynę KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 30:28. Po kwadransie gry był remis 6:6. W 23 minucie biało-czerwoni odskoczyli na cztery trafienia- 12:8. Kilka bramek zaliczki ostrowski zespół posiadał po przerwie. Trzy celne rzuty z rzędu oddał Ksawery Gajek. Gospodarze między 53 a 58 minutą 4 razy trafili do siatki, przy zerowym koncie podopiecznych trenera Krzysztofa Przybylski. Na tablicy świetlnej pojawił się rezultat 27:27 i szykowała się ponownie nerwowa końcówka. Pokonywanie bramkarza rywali wzięli na siebie Tomasz Klara, Jakub Tomczak i Adrian Wojkowski. Ostrovia triumfowała 30:28. Po ostatnim meczu urazy odczuwają Patryk Marciniak, Mateusz Wojciechowski i Mateusz Wojciechowski, stąd ich nieobecność na parkiecie w Ostrowcu Świętokrzyskim.
KSZO Ostrowiec Świętokrzyski- KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski 28:30 (13:16)
KSZO Ostrowiec Świętokrzyski: Piątkowski- Goliszewski 8, Król 5, Kieloch 5, Kwiatkowski 3, Antolak 2, Rutkowski 2, Kożeniewski 1, Jeżyna 1, Cukierski 1, Czuwara, Afanasjev.
KPR Ostrovia: Piskorski, Matuszczak- Klara 4, Wesołek 1, Staniek 1, Nowakowski, Tomczak 5, Olszyna, Kuśmierczyk 4, Gajek 6, Krzywda 3, Wojkowski 6.
Solidną lekcję koszykówki odebrały koszykarki Ostrovii w meczu z MKK Siedlce, którego stawką było miejsce w „10” Basket Ligi Kobiet. Gospodynie rozegrały ten mecz po profesorsku, pewnie i wysoko pokonując nasz zespół 86:69. Pierwsze punkty w tym meczu zdobyły gospodynie, na co trafieniem odpowiedziała w kolejnej akcji Sanja Orozović. Później jednak było już gorzej, gdyż kolejnych 6 punktów zdobyły siedlczanki zyskując przewagę, która po 4 minutach gry wzrosła do 8 punktów (14:6). O czas musiał poprosić zatem trener Szawarski, nie dało to jednak efektu, gdyż w kolejnych akcjach przewaga miejscowych wzrosła do 11 punktów (19:8). Dopiero wtedy punkty Orozović i Kaczmarek pozwoliły zredukować część strat, ale dobrze grające zawodniczki z Siedlec nie pozwoliły na dalszą pogoń, utrzymując przewagę w granicach 7-9 punktów. Przyspieszenie naszego zespołu nastąpiło w końcowych minutach, kiedy kolejno trafiały Jones i Stępień, zbliżając się na 3 punkty (22:19). Ostatnie słowo w pierwszej kwarcie należało jednak do ekipy MKK, która w kilkadziesiąt sekund przywróciła 8-punktowe prowadzenie wygrywając pierwszą kwartę 28:20.
Jordan Jones „wywalczyła” niesportowy faul na początku drugiej kwarty, okazję tą udało się tylko wykorzystać połowicznie zdobywając 2 punkty po rzutach wolnych. Później znów do głosu doszły gospodynie i już po dwóch minutach gry zrobiło się dramatycznie przy wyniku 35:22. Czas dla trenera Szawarskiego również tym razem również nie przyniósł efektu- całkiem dobre akcje ofensywne biało-czerwone zbyt często kończyły niecelnymi rzutami, co nie mogło przynieść efektu w postaci odrabiania strat. W połowie kwarty mieliśmy zatem wynik 42:27. W kolejnych minutach wydawało się, że być może ostrowianki są w stanie przynajmniej wyrównać stan drugiej kwarty, końcówka jednak ponownie była lepsza w wykonaniu miejscowych, co dało im wysokie prowadzenie na przerwie 50:36.
Trzecia kwarta często odwraca losy meczów, tym razem jednak gospodynie wyszły po przerwie tak samo mocno skoncentrowane jak na początku meczu i wystarczyło im kilka akcji by powiększyć przewagę do 18 punktów (57:39). Biało-czerwonym trudno było odmówić woli walki w tym meczu, co w końcu przełożyło się na zdobycze punktowe, a na trzy minuty przed końcem kwarty zredukowały one straty do 11 punktów (63:52). Na więcej gospodynie nie pozwoliły i choć tą część meczu nasz zespół wygrał 1 punktem, to przed ostatnią odsłoną przewaga miejscowych wynosiła 13 punktów przy wyniku 69:56.
W czwartej kwarcie oba zespoły sprawiały wrażenie „pogodzonych z losem”, a jeśli w szeregach biało-czerwonych po trzeciej kwarcie tliła się jakaś nadzieja, to zapewne zgasła po czterech punktach z rzędu zdobytych przez rywalki. Kolejne cztery punkty zdobyły co prawda ostrowianki, jednak w kolejnych minutach gospodynie punkt po punkcie powiększały przewagę, by na trzy minuty przed końcem meczu prowadzić już 20 punktami (82:62). Wtedy miejscowe jakby uznały, że punktów wystarczy im już do wygrania tego meczu, pozwalając Ostrovii na zdobycie 5 punktów z rzędu, ostatecznie jednak uznały, że warto dorzucić jeszcze co nieco i mecz zakończył się wynikiem 86:69.
PGE MKK Siedlce- TS Ostrovia Ostrów 86:69 (28:20, 22:16, 19:20, 17:13)
MKK Siedlce: Trzeciak 5, Naczk, Mollova 25, Parysek 14, Parzeńska 2, Wajler 3, Poboży 19, Żukowska 2, Schmidt 16
Ostrovia: Jones 18, Orozović 9, Nowicka 2, Kaczmarek 11, Motyl 4, Stępień 16, Jackowska 2, Bishop 7.
Zapowiadała się niezwykle zacięta walka do samego końca. Stalówka próbowała ścigać rywali, a ci robili wszystko, aby nie dać się im zbliżyć na niebezpieczny dystans. Kiedy Jakub Garbacz przymierzył za trzy, King prowadził nawet 59:48. Wówczas znak do odrabiania strat dał kapitan żółto-niebieskich, Tomasz Ochońko, przedzierając się dwukrotnie na linię rzutów wolnych i trafiając wszystkie cztery próby. Przed rozpoczęciem ostatnich 10 minut było jednak 61:52 dla przyjezdnych, brzmiało to niebezpiecznie dla ostrowian. Ich plan na ten mecz był bardzo dobry, trafiali przez trzy kwarty. To bardzo trudny rywal- komplementował oponentów Aaron Johnson.
Wszystko miało rozstrzygnąć się w dramatyczny sposób. Marc Carter rzutem za dwa otworzył tę partię, Robert Skibniewski odpowiedział, lecz, co niesamowite, okazały się to jedyne punkty Kinga Szczecin aż przez następne siedem minut. Od stanu 54:63, BM Slam Stal doprowadziła do wyniku 69:63. Kibice wstali z miejsc, zgotowali piekło rywalom, dodając dodatkowej energii swoim ulubieńcom. Zaczął funkcjonować duet Shawn King- Aaron Johnson, filigranowy rozgrywający trafiał rzuty osobiste, a niesamowicie ważnym trafieniem zza łuku w kluczowym momencie popisał się Łukasz Majewski. Skrzydłowy wywindował Stalówkę na prowadzenie, którego ostrowianie nie oddali już do końcowej syreny. Zagraliśmy bardzo dobrze w obronie, zawodnicy pokazali prawdziwy charakter i swoją siłę. Wygraliśmy ten mecz właśnie dzięki obronie. Chciałbym także podziękować kibicom, którzy w decydujących momentach bardzo mocno nas wspierali. Dzięki temu nasi zawodnicy dostali skrzydeł, a rywalom grało się bardzo trudno- podsumował Macedończyk, Emil Rajković.
Goście walczyli ambitnie, ale na nic zdały się im nawet skuteczne próby zza łuku Roberta Skibniewskiego i Russella Robinsona. Grali w tym meczu bez Taylora Browna i przegrali walkę na tablicach w stosunku 28-39. Tam królował Shawn King, autor dziesięciu zbiórek. Szymon Szewczyk zebrał siedem piłek. Kiedy nie idzie ci po dwóch stronach parkietu, trzeba coś zacząć robić. Zmobilizowaliśmy się w obronie, zaczęliśmy tłamsić przeciwnika. Była walka, włożyliśmy w to całe serce. Wróciliśmy do ataku, cieszy wygrana, bo to niewygodny i mocny przeciwnik- mówił Szymon Szewczyk.
W Stalówce 18 punktów zdobył Aaron Johnson, Christo Nikołow oraz Shawn King uzbierali po 12 oczek. Marc Carter zanotował cenne pięć asyst, Johnson rozdał cztery kluczowe podania, miał trzy przechwyty i jego pozytywnego występu nie przekreśla nawet 11 strat. Jesteśmy mocnym zespołem. Taki mecz pokazuje nasz charakter. Grało się nam trudno, ale walczyliśmy do końca, nie spuszczaliśmy głów i dzięki temu triumfowaliśmy- przyznał Mały Generał, Aaron Johnson. Przerwa widocznie miała wpływ, zaczęliśmy ten mecz ospale, było widać mniej determinacji w obronie, niż zwykle. To też przełożyło się na atak, zaczęliśmy chodzić. Stąd taka pogoń w trzeciej i czwartej kwarcie. Dzięki Bogu, charaktery się zebrały, zmotywowaliśmy się we właściwym momencie i udało się nam wygrać- dodał Łukasz Majewski, zdobywca 11 punktów.
BM Slam Stal ma w tym momencie bilans 14-8, który daje im 4. miejsce w tabeli PLK. Stalówka nie przegrała ponadto na własnym parkiecie od 29 października, notując u siebie serię dziewięciu następnych zwycięstw. Ich przeciwnikiem będzie teraz MKS Dąbrowa Górnicza, a to spotkanie w niedzielę, 5 marca transmitować będzie Polsat Sport.
BM Slam Stal Ostrów- King Wilki Morskie Szczecin 74:69 (19:21, 17:20, 16:20, 22:8)
BM Slam Stal: Johnson 18, Ochońko 4, Szewczyk 8, Nikołow 12, Chanas, Majewski 11, Carter 9, Tomaszek, King 12
King Wilki Morskie: Nowakowski 15, Robinson 13, Dutkiewicz 0, Kikowski 14, Majcherek 0, Łukasiak 1, Garbacz 5, Skibniewski 15, Robbins 6
Czwarta pozycja w tabeli utrzymana. Szczypiorniści KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski pokonali w niedzielę na wyjeździe drużynę KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 30:28. Po kwadransie gry był remis 6:6. W 23 minucie biało-czerwoni odskoczyli na cztery trafienia- 12:8. Kilka bramek zaliczki ostrowski zespół posiadał po przerwie. Trzy celne rzuty z rzędu oddał Ksawery Gajek. Gospodarze między 53 a 58 minutą 4 razy trafili do siatki, przy zerowym koncie podopiecznych trenera Krzysztofa Przybylski. Na tablicy świetlnej pojawił się rezultat 27:27 i szykowała się ponownie nerwowa końcówka. Pokonywanie bramkarza rywali wzięli na siebie Tomasz Klara, Jakub Tomczak i Adrian Wojkowski. Ostrovia triumfowała 30:28. Po ostatnim meczu urazy odczuwają Patryk Marciniak, Mateusz Wojciechowski i Mateusz Wojciechowski, stąd ich nieobecność na parkiecie w Ostrowcu Świętokrzyskim.
KSZO Ostrowiec Świętokrzyski- KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski 28:30 (13:16)
KSZO Ostrowiec Świętokrzyski: Piątkowski- Goliszewski 8, Król 5, Kieloch 5, Kwiatkowski 3, Antolak 2, Rutkowski 2, Kożeniewski 1, Jeżyna 1, Cukierski 1, Czuwara, Afanasjev.
KPR Ostrovia: Piskorski, Matuszczak- Klara 4, Wesołek 1, Staniek 1, Nowakowski, Tomczak 5, Olszyna, Kuśmierczyk 4, Gajek 6, Krzywda 3, Wojkowski 6.
Solidną lekcję koszykówki odebrały koszykarki Ostrovii w meczu z MKK Siedlce, którego stawką było miejsce w „10” Basket Ligi Kobiet. Gospodynie rozegrały ten mecz po profesorsku, pewnie i wysoko pokonując nasz zespół 86:69. Pierwsze punkty w tym meczu zdobyły gospodynie, na co trafieniem odpowiedziała w kolejnej akcji Sanja Orozović. Później jednak było już gorzej, gdyż kolejnych 6 punktów zdobyły siedlczanki zyskując przewagę, która po 4 minutach gry wzrosła do 8 punktów (14:6). O czas musiał poprosić zatem trener Szawarski, nie dało to jednak efektu, gdyż w kolejnych akcjach przewaga miejscowych wzrosła do 11 punktów (19:8). Dopiero wtedy punkty Orozović i Kaczmarek pozwoliły zredukować część strat, ale dobrze grające zawodniczki z Siedlec nie pozwoliły na dalszą pogoń, utrzymując przewagę w granicach 7-9 punktów. Przyspieszenie naszego zespołu nastąpiło w końcowych minutach, kiedy kolejno trafiały Jones i Stępień, zbliżając się na 3 punkty (22:19). Ostatnie słowo w pierwszej kwarcie należało jednak do ekipy MKK, która w kilkadziesiąt sekund przywróciła 8-punktowe prowadzenie wygrywając pierwszą kwartę 28:20.
Jordan Jones „wywalczyła” niesportowy faul na początku drugiej kwarty, okazję tą udało się tylko wykorzystać połowicznie zdobywając 2 punkty po rzutach wolnych. Później znów do głosu doszły gospodynie i już po dwóch minutach gry zrobiło się dramatycznie przy wyniku 35:22. Czas dla trenera Szawarskiego również tym razem również nie przyniósł efektu- całkiem dobre akcje ofensywne biało-czerwone zbyt często kończyły niecelnymi rzutami, co nie mogło przynieść efektu w postaci odrabiania strat. W połowie kwarty mieliśmy zatem wynik 42:27. W kolejnych minutach wydawało się, że być może ostrowianki są w stanie przynajmniej wyrównać stan drugiej kwarty, końcówka jednak ponownie była lepsza w wykonaniu miejscowych, co dało im wysokie prowadzenie na przerwie 50:36.
Trzecia kwarta często odwraca losy meczów, tym razem jednak gospodynie wyszły po przerwie tak samo mocno skoncentrowane jak na początku meczu i wystarczyło im kilka akcji by powiększyć przewagę do 18 punktów (57:39). Biało-czerwonym trudno było odmówić woli walki w tym meczu, co w końcu przełożyło się na zdobycze punktowe, a na trzy minuty przed końcem kwarty zredukowały one straty do 11 punktów (63:52). Na więcej gospodynie nie pozwoliły i choć tą część meczu nasz zespół wygrał 1 punktem, to przed ostatnią odsłoną przewaga miejscowych wynosiła 13 punktów przy wyniku 69:56.
W czwartej kwarcie oba zespoły sprawiały wrażenie „pogodzonych z losem”, a jeśli w szeregach biało-czerwonych po trzeciej kwarcie tliła się jakaś nadzieja, to zapewne zgasła po czterech punktach z rzędu zdobytych przez rywalki. Kolejne cztery punkty zdobyły co prawda ostrowianki, jednak w kolejnych minutach gospodynie punkt po punkcie powiększały przewagę, by na trzy minuty przed końcem meczu prowadzić już 20 punktami (82:62). Wtedy miejscowe jakby uznały, że punktów wystarczy im już do wygrania tego meczu, pozwalając Ostrovii na zdobycie 5 punktów z rzędu, ostatecznie jednak uznały, że warto dorzucić jeszcze co nieco i mecz zakończył się wynikiem 86:69.
PGE MKK Siedlce- TS Ostrovia Ostrów 86:69 (28:20, 22:16, 19:20, 17:13)
MKK Siedlce: Trzeciak 5, Naczk, Mollova 25, Parysek 14, Parzeńska 2, Wajler 3, Poboży 19, Żukowska 2, Schmidt 16
Ostrovia: Jones 18, Orozović 9, Nowicka 2, Kaczmarek 11, Motyl 4, Stępień 16, Jackowska 2, Bishop 7.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj