Bartłomiej Jaszka, reprezentant Polski w piłce ręcznej i były zawodnik niemieckiego Fuechse Berlin, trafił do kaliskiego MKSu, gdzie bardzo dobrze sobie radzi.
Bartłomiej Jaszka świetnie sobie radzi w Kaliszu
Drużynie MKSu Jaszka pomagał już w poprzednim sezonie, uczestniczył w treningach, udzielał cennych rad i wskazówek, a z działaczami dzielił się doświadczeniami w sprawach organizacyjnych. Jednak po zakończeniu współpracy z klubem Fuechse Berlin Bartek przyjął propozycję grania w Kaliszu, nie tylko jako zawodnik, ale też jako szkoleniowiec. W MKS-ie występuje w podwójnej roli- grającego trenera- i bez wątpienia już na starcie jest największą gwiazdą pierwszoligowych rozgrywek.
W ostatnim meczu występował przeciwko swojemu macierzystemu klubowi- Ostrovii Ostrów Wlkp., wygrywając 30:29. Na pewno mam spore doświadczenie, choć w całych rozgrywkach nie brakuje zawodników starszych ode mnie. Ze swojej strony zapewniam, że będę starał się pomóc zespołowi najlepiej, jak tylko potrafię. Najważniejsze jest jednak, żeby to pozostali chłopacy grali jak najczęściej. W meczu z Ostrovią miałem nadzieję, że druga połowa będzie wyglądała tak, jak pierwsza i nie będę musiał praktycznie wychodzić na parkiet. Taka jest jednak piłka ręczna, do tego derby i niczego nie można przewidzieć- mówił Bartek.
On sam jest zadowolony z okresu przygotowawczego: Wszystko wyszło planowo. Graliśmy sporo sparingów, bo tylko podczas nich możemy sprawdzić to, co ćwiczymy na treningach. Były wprawdzie mikrourazy, ale to normalne w czasie przygotowań. Tylko się cieszyć, że na inaugurację mogliśmy skorzystać z prawie wszystkich zawodników. Wciąż czekamy na Darka Rośka, który potrzebuje jeszcze czasu, by wrócić do pełni zdrowia, a także na Michała Czerwińskiego - przyznaje Bartłomiej Jaszka. Możliwości zespołu ocenia wysoko i liczy, że powalczy on o czołowe lokaty na zapleczu PGNiG Superligi. Drużyna jest bardzo dobra, a szansa na zajęcie wysokiego miejsca jest spora. Ważne, byśmy jak najczęściej mogli grać w optymalnym składzie. W piłce ręcznej różnie z tym jednak bywa, dlatego na pewno będziemy zawsze szukać skutecznej recepty spośród graczy, którymi będziemy dysponować w danym momencie- podsumował Jaszka.
Niedzielny mecz, na który fani szczypiorniaka, zarówno z Kalisza jak i Ostrowa, czekali ponad rok, na pewno mógł się podobać. Wartka, trzymająca w napięciu, twarda gra obfitująca w szereg widowiskowych akcji zakończonych celnymi rzutami, efektowne interwencje bramkarzy z pewnością zaspokoiły gusta nawet najbardziej wybrednych kibiców. Po końcowym gwizdku radości z przebiegu, a zwłaszcza z ostatecznego rezultatu spotkania nie kryli szczególnie fani triumfującego tego dnia MKS-u.
W ostatnim meczu występował przeciwko swojemu macierzystemu klubowi- Ostrovii Ostrów Wlkp., wygrywając 30:29. Na pewno mam spore doświadczenie, choć w całych rozgrywkach nie brakuje zawodników starszych ode mnie. Ze swojej strony zapewniam, że będę starał się pomóc zespołowi najlepiej, jak tylko potrafię. Najważniejsze jest jednak, żeby to pozostali chłopacy grali jak najczęściej. W meczu z Ostrovią miałem nadzieję, że druga połowa będzie wyglądała tak, jak pierwsza i nie będę musiał praktycznie wychodzić na parkiet. Taka jest jednak piłka ręczna, do tego derby i niczego nie można przewidzieć- mówił Bartek.
On sam jest zadowolony z okresu przygotowawczego: Wszystko wyszło planowo. Graliśmy sporo sparingów, bo tylko podczas nich możemy sprawdzić to, co ćwiczymy na treningach. Były wprawdzie mikrourazy, ale to normalne w czasie przygotowań. Tylko się cieszyć, że na inaugurację mogliśmy skorzystać z prawie wszystkich zawodników. Wciąż czekamy na Darka Rośka, który potrzebuje jeszcze czasu, by wrócić do pełni zdrowia, a także na Michała Czerwińskiego - przyznaje Bartłomiej Jaszka. Możliwości zespołu ocenia wysoko i liczy, że powalczy on o czołowe lokaty na zapleczu PGNiG Superligi. Drużyna jest bardzo dobra, a szansa na zajęcie wysokiego miejsca jest spora. Ważne, byśmy jak najczęściej mogli grać w optymalnym składzie. W piłce ręcznej różnie z tym jednak bywa, dlatego na pewno będziemy zawsze szukać skutecznej recepty spośród graczy, którymi będziemy dysponować w danym momencie- podsumował Jaszka.
Niedzielny mecz, na który fani szczypiorniaka, zarówno z Kalisza jak i Ostrowa, czekali ponad rok, na pewno mógł się podobać. Wartka, trzymająca w napięciu, twarda gra obfitująca w szereg widowiskowych akcji zakończonych celnymi rzutami, efektowne interwencje bramkarzy z pewnością zaspokoiły gusta nawet najbardziej wybrednych kibiców. Po końcowym gwizdku radości z przebiegu, a zwłaszcza z ostatecznego rezultatu spotkania nie kryli szczególnie fani triumfującego tego dnia MKS-u.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj