| Źródło: inf. własna
Wykazali się odwagą i wygrali miłość. Ania i Kuba dostali najpiękniejszy prezent na święta
Kilkanaście dni temu widzowie obejrzeli finał 10. sezonu programu „Rolnik szuka żony”, w którym zobaczyliśmy Was bardzo szczęśliwych. Czy od tej pory coś się zmieniło?
Ania: Z jednej strony tak, a z drugiej nie. Zdjęcia do programu zostały zakończone kilka miesięcy temu. Obecnie prowadzimy swoje normalne życie razem. Czy coś się zmieniło? Każdy dzień przynosi coś innego. Kuba pracuje, ja pracuję, ale mamy też czas dla siebie. Uzupełniamy się każdego dnia.
Ile czasu jesteście już razem?
Ania: Od razu po zakończeniu zdjęć zaczęliśmy być parą.
Jakub: Razem jesteśmy od sierpnia.
Ania: Od sierpnia zaczęliśmy być oficjalnie parą. Praktycznie od momentu, gdy zakończyły się zdjęcia na gospodarstwie, zaczęliśmy się spotykać i od razu zaznaczę, że to były intensywne, systematyczne spotkania, a nie tylko w weekendy.
Jakub: Wolny czas spędzaliśmy popołudniami razem. Ja jeździłem do Ani, Ania do mnie.
Ania: Tempo u nas było dość szybkie.
Fakt, że mieszkacie stosunkowo niedaleko od siebie pomagał Wam pewnie w tym?
Ania: Z pewnością ułatwiało nam to kontakty.
Mieszkacie już razem?
Ania: Tak, teraz Kuba mieszka już u mnie.
Jakub: Razem mieszkamy już od października. Płynnie to wszystko przechodzi i fajnie się układa. Nie tracimy czasu na czekanie i „chodzenie” ze sobą.
Ania: Podejmujemy razem konkretne decyzje.
Zdradźcie trochę kulisów programu. Kiedy był nagrywany? Jak bardzo rozciągnięty w czasie, bo widzowie od września do grudnia pasjonowali się rozwijającymi się relacjami, a przecież produkcja rozpoczęła się pewnie dużo wcześniej?
Jakub: Program nagrywany był w lipcu.
Ania: Ja swoją przygodę z programem „Rolnik szuka żony” rozpoczęłam już w marcu. Wtedy już były pierwsze zdjęcia do tzw. wizytówek.
Dlaczego zdecydowaliście się wystąpić w tym programie?
Ania: To był w zasadzie pomysł mojego brata.
Jakub: Szukał szwagra (śmiech)
Ania: Wielokrotnie powtarzał, Ania, jakiego Ty masz pecha. Mój brat nie wiedział już o co chodzi, bo ja faktycznie miałam mężczyzn wokół siebie. Randkowałam. Nie ukrywam, że miałam powodzenie wcześniej, ale nic z tego nie wynikało sensownego. Nikt nie chciał się zobowiązywać na dłuższy czas. Były to raczej związki chwilowe.
A w Twoim przypadku Kuba, jak było? Oboje jesteście już trochę po przejściach…
Jakub: Faktycznie, swoją przeszłość mam. Moje życie prywatne się nie układało. W momencie, kiedy zobaczyłem Anię, urzekła mnie. Urzekło mnie jej ciepło, a także poważne podejście do życia. Postanowiłem, że napiszę z nadzieją, że a nuż uda się ją poznać. Pomyślałem sobie, że to może być kobieta na resztę życia.
Oglądając Waszą historię w programie, początkowo nic nie wskazywało, że to może zakończyć się takim happy endem…
Ania: Powiem szczerze, że jestem już bardzo ostrożna w wybieraniu swoich partnerów. Dla mnie program był nowością, cała ta otoczka. Nigdy wcześniej nie występowałam w telewizji. Ludzie mówią, że mam kamienną twarz i po mnie ciężko jest odczytać emocje. Czasem wolę być powściągliwa niż zbyt wylewnie okazywać uczucia i później się na tym sparzyć. Faktycznie podeszłam do tego z dystansem, a z drugiej stronny, ja ich nie znałam, więc jaka miałam być? Wylewna dla obcych ludzi?
Dla Ciebie Jakub udział w programie też był nowym doświadczeniem?
Jakub: Dla mnie to było bardzo dziwne doświadczenie. Trzech chłopaków w jednym domu, rywalizujących o jedną kobietę. Była to z pewnością niecodzienna sytuacja.
Ile to faktycznie trwało, bo widzowie oglądali to w kilku odcinkach rozciągniętych w czasie na kilka tygodni?
Jakub: Na gospodarstwie u Ani z chłopakami w sumie spędziliśmy pięć dni.
A wydarzyło się w ich trakcie wiele…
Ania: Chciałabym tylko zaznaczyć, że kamery pokazały tylko urywki tych rozmów. Czasami pewne rzeczy, które pokazano w telewizji, absolutnie nie mówię, że to było kłamstwo, ale z tych fragmentów widz mógł interpretować dwuznacznie. My wiemy, jaka była faktyczna prawda, a dla widza mogło mieć to inne znaczenie.
Jakub: Pokazano najciekawsze fragmenty, a pominięcie niektórych szczegółów, zmieniało obraz sytuacji. Wiadomo, że telewizja podkręcała emocje, wybierała fragmenty, które z ich punktu widzenia były najciekawsze.
Między innymi telefon od Twojej byłej narzeczonej?
Jakub: Tak, to był ten telefon w naszym przypadku.
Ania: Wcześniej też miałam sytuacje, że do mojego kolegi zadzwoniła była dziewczyna Kuby i mówiła to samo, co później przekazała telefonicznie mojemu bratu. Miało to jeszcze miejsce przed przyjazdem chłopaków na gospodarstwo. Ona nie mogła pogodzić się, że Kuba chce sobie ułożyć życie z kimś innym. Była tak zaborcza w tej przeszłej relacji.
Życie pod obstrzałem kamer pewnie nie było łatwe. Była w ogóle szansa na trochę prywatności i rozmowy poza kamerami?
Jakub: Zdjęcia były kręcone praktycznie przez cały dzień z mniejszymi lub większymi przerwami. Natomiast czas, żeby porozmawiać prywatnie był dopiero wieczorem. Każdy już wtedy był zmęczony.
Ania: Ja faktycznie byłam zmęczona i chłopcy mówili czasami, że nie chce mi się już z nimi rozmawiać. Naprawdę jednak to było męczące, bo nagrania trwały od rana do wieczora. Było to bardziej psychiczne zmęczenie.
Jakub: Potwierdzam. Byliśmy bardziej zmęczeni psychicznie, bo z jednej strony kamery, a z drugiej ta rywalizacja o względy Ani. Każdy chciał z nas wypaść jak najlepiej.
Ania: Ale czas wolny też był, bo robiliśmy sobie grilla, kiedy kamery odjeżdżały i od 20 do 24 siedzieliśmy sobie i rozmawialiśmy. Wtedy też można było poznać każdego z kandydatów, jacy oni są poza kamerami. Widzowie mówili, że jeden z kandydatów byłby bardziej otwarty, gdyby tych kamer nie było. Mogę jednak zapewnić, że bez kamer on był taki sam. Też był małomówny, a widzowie tego nie mieli okazji zobaczyć. To były tylko domysły ludzi.
Kiedy w Tobie Aniu zakiełkowała myśl, że z tego programu możesz wyjść szczęśliwa?
Ania: Poczułam to w trakcie programu.
A kiedy Jakub uwierzyłeś w to, że Ania może wybrać właśnie Ciebie?
Jakub: Wiedziałem, że Ania jest tą kobietą, o którą chcę walczyć. Niezależnie czy w programie czy po jego zakończeniu.
Ania: Odczuwałam to, kiedy organizowaliśmy grille, kiedy kamery odjeżdżały i zostawaliśmy we własnym gronie. Wtedy zaczęłam obserwować Kubę. Tak naprawdę zaczął mnie już wtedy denerwować, bo chciałam już czegoś więcej.
Jakub: Ania oczekiwała przejęcia przeze mnie inicjatywy.
Ania: Kuba się dobrze zachowywał, ale nie znaliśmy się jeszcze wtedy. Nie ukrywam, że już wówczas patrzyłam w jego kierunku.
Jakub: To było fajne właśnie, bo było widać spojrzenia Ani, jej uśmiech…
Ania: To samo z siebie wychodziło.
Skoro to wszystko trwało raptem 5 dni, to też nie było od razu takie oczywiste?
Ania: No nie, a widzowie przy wyborze Kuby byli zdziwieni, dlaczego powiedziałam, że do niego nic nie czuję. Nie da się w ciągu pięciu dni. Kiedy po miesiącu powiedziałam, że już czuję, to też widzom się nie podobało i mówili, że za szybko.
Z drugiej strony emisja programu od września do grudnia rozciągnięta jest w na dłuższy okres, a w waszym przypadku była to inna perspektywa czasowa. To co pokazały kamery, to było trochę uproszczenie tego wszystkiego?
Jakub: Dokładnie. W telewizji nie było widać tych naszych spotkań prywatnych. Czas między początkiem, pierwszym poznaniem, później wizytą na gospodarstwie, następnie rewizytą, randkami, finałem. To wszystko trochę trwało. Dużo czasu między nagraniami, które spędzaliśmy razem, pozwalały nam lepiej się poznać i budować ten związek.
Kiedy nagrywany był finał?
Ania: Jesienią.
Rozumiem, że musieliście wszystko utrzymać w tajemnicy i nie mogliście się ujawniać choćby w mediach społecznościowych?
Ania: My cały czas nie mogliśmy pokazywać się razem. Nasze życie jednak toczyło się normalnie. Nie byliśmy w stanie całkiem się odizolować czy tylko spotykać się w domu, żeby nikt nie zobaczył nas w miejscu publicznym. Życie toczyło się, ale my nie mogliśmy nic udostępniać w mediach społecznościowych.
Można powiedzieć, że ten rok wywrócił do góry nogami Wasze dotychczasowe życie?
Jakub: Tak, totalnie.
Ania: Nie spodziewałem się, że to będzie taki zwrot. Udział w programie traktowałam jako fajną alternatywę na poznanie kogoś, ale nie uważałam też, że przez ten program muszę koniecznie kogoś poznać. Stąd może na początku moja postawa była taka chłodna, trochę zdystansowana.
Jakub: Gdyby ktoś na początku roku powiedział mi, że tak będzie wyglądał ten rok, to bym nigdy nie uwierzył. Udział w ogólnopolskim programie telewizyjnym, ułożenie sobie życia.
Jesteście bardziej rozpoznawalni teraz już po zakończeniu programu?
Jakub: Owszem. To jest nawet bardzo fajne uczucie, kiedy gdzieś jesteśmy razem i ludzie podchodzą i proszą nas o wspólne zdjęcia. Chcą chwilę porozmawiać, pytają o niektóre kwestie związane z programem. Możemy pewne sprawy wyjaśnić tego, co nie było pokazane w telewizji, a się wydarzyło.
Choćby kwestia dzieci, bo rozeszły się plotki, że każde masz z inną partnerką, a jaka jest prawda?
Jakub: Było mnóstwo domysłów względem moich dzieci. Mam trójkę dzieci i one na co dzień mieszkają ze swoją mamą. Dzieci mam z jedną kobietą.
Ania: Nie z trzema czy z czterema.
Jakub: Trójkę dzieci mam z byłą żoną.
Aniu jesteś magistrem dziennikarstwa i komunikacji społecznej. 97,5 tys. obserwujących na Instagramie. Czy popularność zyskaną w programie zamierzasz przekuć na rolę influencerki?
Ania: (śmiech) Cieszę się, że jestem tak lubianą osobą. Niczego nie planuję. Zobaczymy, gdzie nas to wszystko poprowadzi. Jestem szczera, niczego nie udaję. Jestem zadowolona ze swojego życia, niczego mi nie brakuje. Jeżeli faktycznie coś się zadzieje z tym „życiem internetowym”, to będzie to taki dodatek. Nie chcę udawać kogoś, kim nie jestem. Staram się robić wszystko naturalnie. Nigdy nie byłam bardzo internetowa czy instagramowa. Przede wszystkim cieszę się, że jestem lubiana. Internet nie jest jednak dla mnie priorytetem w moim życiu czy karierze. Najważniejsze, że jestem z Kubą szczęśliwa, że tworzymy fajną parę. Dla nas teraz istotna jest stabilizacja. Popularność jest skutkiem ubocznym.
Jakub: Ale to też jest fajną szansą na przyszłość, żeby wykorzystać tę rozpoznawalność.
Ania: Ostatnio wpadliśmy na pomysł, by w mediach społecznościowych odpowiedzieć widzom na pytania, które dostawaliśmy prywatnie. Stwierdziliśmy, że odpowiemy na nie publicznie.
Jakub: Liczyłem może na 20 pytań, a okazało się, że jest ich z trzysta.
Ania: Zaczynają się pojawiać propozycje reklamowe czy z lokowaniem produktu. Dostaliśmy niedawno propozycję krótkiego wyjazdu nad morze.
Jakub: Do mnie na przykład odezwali się starzy znajomi z różnych części Polski. To też jest miłe, że pozwoliło to trochę odbudować stare kontakty.
Czy przełożyło się to na popularność prowadzonego przez Ciebie Kuba Irish Pubu i Restauracji na Rynku w Ostrowie Wielkopolskim?
Jakub: Chyba trochę tak. Była nawet możliwość wspólnego oglądania co niedzielę programu. Odnoszę wrażenie, że zainteresowanie jest większe.
Ania: Nie ma co ukrywać, że jest to też reklama dla restauracji Kuby. Program „Rolnik szuka żony” jest bardzo popularny. Ogląda go kilka milionów widzów.
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. W programie wspominałeś, że chciałbyś, żebyście spędzili je razem. Rozumiem, że to już się ziści i planujecie pierwsze wspólne Boże Narodzenie?
Jakub: Tak jak wspomnieliśmy wcześniej, mieszkamy już razem, to i święta spędzimy wspólnie u Ani z jej rodziną. Będzie także moja rodzina i dziećmi.
Ania: Nasze rodziny nie mieszkają jakoś daleko od siebie, więc nie będzie problemem, żeby się przemieścić z domu do domu i odwiedzić się w święta.
Z czym Wam się kojarzą święta?
Jakub: Mnie w przeszłości zawsze kojarzyły się z robotą (śmiech). Catering, restauracja, więc pracy było zawsze sporo. W tym roku jednak wigilię od pracy sobie odpuszczam i spędzamy ten czas rodzinnie. Wspólnie będziemy przygotowywać potrawy. Będziemy sprzątać, gotować, jeść, oglądać świąteczne filmy, słuchać świątecznej muzyki. Najważniejsze jednak, że spędzimy ten czas razem z rodziną, porozmawiamy, powspominamy i pośmiejemy się.
Święta to prezenty. Można powiedzieć, że Wy dostaliście już najpiękniejszy prezent od losu – siebie?
Jakub: Fajne jest to, że te święta spędzimy razem i tak spokojnie. To jest dla mnie najważniejsze, że usiądziemy przy wspólnym stole, razem – szczęśliwi, w cieple rodzinnym. To jest piękne, że mamy właśnie siebie. Wracamy do domu, gdzie jest ta druga osoba, dla której mamy po co wracać.
Ania: Jest pięknie. Nic więcej nie dodam do tego, co Kuba powiedział.
Udział w programie wymagał chyba sporej odwagi?
Jakub: Tak, to wymagało mnóstwa odwagi. Od Ani, że się zgłosiła do programu.
Ania: Ktoś mi ostatnio powiedział, że jestem odważna, skoro wystąpiłam w programie „Rolnik szuka żony”, bo to przecież kamery i stres. Mnie to w sumie wcale tak nie stresowało. Pierwszy kontakt z kamerą był dla mnie faktycznie nowym uczuciem. Później jednak oswoiłam się z tym i przy każdym kolejnym nagraniu, stało się to normalnością.
Pomimo studiów dziennikarskich, wcześniej obycia z kamerą nie miałaś?
Ania: Miałam praktyki w WTK w Poznaniu, ale to już było dosyć dawno. Pracowałam też w biurze poselskim w Kaliszu, bo miałam specjalizację marketing polityczny. Generalnie pracowałam w różnych miejscach, ale nie było to stricte związane z dziennikarstwem.
Co z gospodarstwem? Prowadzicie je razem? Bo każde z was przecież ma też inne zajęcia
Ania: Działamy. To jest taki okres, że mniej się dzieje. Myjemy szklarnie. Teraz jest sprzątanie. Kwestia dosłownie kilku dni i zaczniemy wysiewać nowe pomidorki. Nastąpi czas wysiewki, bo sami prowadzimy sobie rozsadę. Chcę też Kubie pokazać, jak wygląda proces wysiewania pomidorów. Pewnie również pokażemy to naszym widzom w mediach społecznościowych. Dla Kuby także będzie to nowość.
Jakub: Owszem, jeszcze nie uczestniczyłem w tego typu pracach.
Ania: Przekona się, jak wygląda produkcja od małego nasionka, poprzez rozsadę, aż do dużego krzaka pomidora. Kuba widział tylko, jak wygląda ten duży krzak, a nie zna procesu od samego nasionka. Teraz będzie miał okazję zobaczyć.
Marta Manowska w finale programu „Rolnik pytała Was, czy macie już wyznaczoną datę niby miesięcznicy, waszego początku, ale może chodziło o coś więcej?
Jakub: Tak, każdy nas pyta o daty o terminy. Presja jest ogromna. Każdy się domaga jakiś zmian i sensacji. Natomiast my żyjemy swoim trybem. Ania jest na razie moją dziewczyną. Chciałbym, żeby była już narzeczoną. Myślę, że Ania też tego by chciała.
Ania: Kuba sam mówi, że „bycie dziewczyną” to głupio brzmi i lepiej by brzmiało narzeczoną. On sam mówi, że jest moim mężem (śmiech)
Jakub: No tak. I kiedyś nim będę.
Zdajecie sobie sprawę, że przez to, że poznaliście się w programie „Rolnik szuka żony” zostanie już na długo pod obstrzałem mediów, które będą śledzić Wasze dalsze losy?
Ania: Będzie na pewno się działo. Będziemy obserwowani. Zdajemy sobie z tego sprawę.
Jakub: Idąc do programu, zdawaliśmy sobie sprawę. Ja trochę chyba mniej z tej siły mediów. Jesteśmy gotowi na to, że ludzie będą ingerować w nasze życie, drążyć, dopytywać. Z drugiej strony, jest to też bardzo miłe, bo wiele osób wysyła do nas pozytywne wiadomości.
Czy fakt, że jesteście z mniejszych miast jak Kalisz i Ostrów Wielkopolski, pozwala Wam zachować chociaż trochę anonimowości?
Jakub: Kalisz i Ostrów to są małe miasta, ale mamy tylu wspólnych znajomych i duże rodziny, że i tak jesteśmy rozpoznawalni.
Ania: To się już tak rozniosło. Siła mediów jest ogromna. Ciężko być nawet tutaj anonimowym. Jedni wprost podejdą, pogratulują i chcą na przykład zrobić sobie z nami zdjęcie. Niektórzy tylko bacznie się przyglądają. Generalnie jednak tej rozpoznawalności nie da się już zatrzymać. Odbieramy to jednak pozytywnie.
Przyczyniliście się też do promocji swoich miast i regionu, wielu pięknych miejsc z południowej Wielkopolski…
Jakub: Tak. Podczas nagrywania rewizyty Ani w Ostrowie, w programie pokazane były Piaski-Szczygliczka, Rynek, kręgielnia. Myślę, że faktycznie promocja była duża, bo przecież program „Rolnik szuka żony” ogląda kilka milionów Polaków.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj