Pozostawili pracownika ze złamanym kręgosłupem, teraz muszą za to zapłacić
18 lipca 2019 roku doszło do wypadku podczas budowy sali wiejskiej w Bieganinie. Podczas prac na wysokości z dachu spadł 28-letni Aleksander, który po wypadku musi radzić sobie sam. Właściciele firmy szybko o nim zapomnieli.
Aleksander pochodzi z Gruzji, to w Polsce szukał lepszego życia. Niestety 18 lipca spadł z dachu podczas budowy, śmigłowcem LPR został przetransportowany do szpitala w Poznaniu, gdzie niestety usłyszał diagnozę- złamany kręgosłup.
Właściciele firmy Her-Ow, w której pracował pozostawili go samemu sobie.
Niskie pensje i duże bezrobocie spowodowały, że wyjechałem z rodzinnej Gruzji i przyjechałem do Polski. Ten wyjazd to miała być szansa na lepsze życie! Znalazłem pracę i wszystko zaczęło się jakoś układać. Niestety w lipcu zdarzył się wypadek. W czasie pracy spadłem z dachu z wysokości 6 metrów. Odbijając się o rusztowanie, uderzyłem kręgosłupem w metalową rurkę i jestem teraz sparaliżowany od pasa w dół.
Bardzo szybko znalazłem się w szpitalu. Operowano mnie w trybie pilnym. To jednak nie pomogło i nie wróciło sprawności w nogach. Z moim kalectwem zostałem sam. Szef firmy nie poczuwa się do odpowiedzialności i od czasu wypadku nie interesuje się moim losem. Później będę musiał radzić sobie sam…- pisał tuz po wypadku Aleksandre.
21 kwietnia przed ostrowskim sądem ruszył proces przeciw Panom: Cezaremu i Krzysztofowi.
Mężczyźni, będący odpowiedzialni za higienę i bezpieczeństwo pracy, z tytułu pełniących obowiązków, narazili na niebezpieczeństwo utraty życia i doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pracownika Aleksandre B., w ten sposób, że dopuścili do wykonywania prac, w tym również prac na wysokościach, obywatela Gruzji, mimo braku przeszkolenia w zakresie BHP, przeszkolenia stanowiskowego, braku badań lekarskich, w tym badań stwierdzających brak przeciwwskazań do pracy na wysokościach, bez wyposażenia go w niezbędne środki ochronne. Dopuścili go także do wykonywania zadań, których nie było w umowie o pracę, bez zapoznania z ryzykiem z tym związanym, bez zapewnienia nadzoru- powiedział prokurator podczas rozprawy z portalem www.eska.pl
Zapadł wyrok w sprawie.
Cała trójka dostała wyroki więzienia w zawieszeniu. Krzysztof M. oraz kierownik budowy usłyszeli wyrok w zawieszeniu 10 miesięcy na trzy lata, Cezary J. 8 miesięcy na dwa lata. Dodatkowo prezesi mają zapłacić Aleksandre po 30 tysięcy złotych a kierownik budowy 20 tysięcy.
Podczas ogłoszenia wyroku na sali nie był obecny żaden z oskarżonych.
Wyrok nie jest prawomocny.
Warto nadmienić, że firma którą prowadzili panowie jest w upadłości. Poszkodowane firmy do tej pory nie odzyskały pieniędzy. Są to kwoty sięgające łącznie kilkaset tysięcy złotych.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj