Wyjątkowa pasja Pana Macieja
Infostrow: Jak zaczęła się Pana pasja do fajek?
Maciej Maciejewski: Jestem emerytowanym funkcjonariuszem Policji, a przez 19 z 21 lat pracy związany byłem z ostrowską Komendą Policji. Wspominam o tym, ponieważ moje pierwsze wspomnienia z fajką, wiążą się właśnie z mundurem. Zdarzało mi się w dzieciństwie bywać w komendzie MO w Słupsku i tam właśnie w wieku około 4 lat pierwszy raz poczułem zapach palonego w fajce tytoniu. Dowiedziałem się, że był to zapach tytoniu Amphora, który był w tamtych czasach dostępny w sieci sklepów „Pewex” (dziś nie wszyscy wiedzą, że były to sklepy, gdzie można było zakupić towary z Zachodu, za dewizy lub bony towarowe PeKaO). Nigdy nie spotkałem tego palącego fajkę milicjanta- przynajmniej nie mam takich wspomnień, ale zapach Amphory zakodował się gdzieś „z tyłu głowy” i czasami przypominał o sobie. Tak też stało się na przełomie kwietnia/maja 1989 roku, gdy podczas jednego ze swoich pierwszych patroli przemierzałem ulicę Głogowska w Poznaniu. Gdy przechodziłem obok trafiki, stanąłem jak zamurowany oglądając okno wystawowe, po czym wszedłem do wnętrza i po prostu kupiłem fajkę zrobioną w pracowni fajkarza Ryszarda Kulpińskiego z Przemyśla. Co do tytoniu, to obsługa skierowała mnie właśnie do „Pewex-u”, gdzie kupiłem tytonie Amphora Full Aroma, Amphora Rich Aroma, oraz dwa tytonie Dunhill: Nightcup oraz Royal Yacht. Dwa pierwsze zadecydowały o tym, że palę do dziś, natomiast gdybym zaczynał tylko od Dunhilli pewnie fajka trafiłaby do kosza. Dzisiaj z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że właśnie Dunhille są bliższe memu sercu i smakowi. No cóż gust i smak się z czasem zmienia, i staje się bardziej wyrafinowany. Warto wspomnieć w tym miejscu, że pod koniec lat 80-tych XX wieku w sprzedaży były również rodzime tytonie: Najprzedniejszy, Przedni, Kapitan, Bosman, Neptun, ale tak naprawdę za zdatny do palenia uznawano jedynie Najprzedniejszy i ewentualnie Kapitan, a tak naprawdę, to wymienione tytonie służyły głównie do mieszania z dobrymi tytoniami zachodnimi (szczególnie z Amphorą) w celu osłabienia ich zapachu. Przez wiele lat paliłem sobie, można nawet powiedzieć „sam sobie”, ponieważ nie znałem innych fajczarzy. Sytuacja zmieniła się dopiero w 2008 roku, kiedy to zaistniała możliwość podłączenia się do sieci Internet.
M.M: Tak, niewątpliwie hobby/pasja jest ważną składową egzystencji człowieka. Przyczyn takiego stanu jest wiele. Chociażby realizacja zainteresowań, czy po prostu odskocznia od problemów życia codziennego. Dobrze jest, kiedy swoje hobby łączymy ze zdobywaniem wiedzy w danej dziedzinie. Przypadłość głodu wiedzy szczególnie dotyka kolekcjonerów. W moim przypadku nic nie zapowiadało, że chęć smakowania tytoniu, cieszenia się relaksem, jaki dawało wolne pykanie fajki, z czasem przerodzi się w coś więcej. Bardzo szybko po pierwszej fajce zakupiłem następną, tym razem z pracowni innego przemyskiego fajkarza- Henryka Worobca. Wynikało to z prostej przyczyny, fajka w której się paliło, musi mieć czas by „odpocząć”, czyli częściowo wchłonąć, częściowo odparować produkty spalania czyli tzw. smółki i kondensat. W przeciwnym wypadku fajka zacznie niemiło pachnieć i co gorsza smakować. Tak w moim, jak i w wielu innych znanych mi wypadkach, liczba fajek, w których pali fajczarz, zaczyna się w miarę szybko zwiększać. Nie znaczy to jeszcze, że możemy mówić o kolekcjonowaniu. Pierwszy- czasem bardzo długi- okres palenia przez fajczarza, stanowi zwykłe zbieractwo. Dokupuje się fajki, bo są potrzebne, zostawia się opakowania od tytoni, bo są fajne (płaską puszkę można wykorzystywać do przetrzymywania tytoniu przesypanego z saszetki, wysokiej natomiast, można użyć do trzymania w niej wyciorów do fajki), zbiera się zapalniczki, bo nigdy nie wiadomo kiedy zepsuje się ta, z której najczęściej korzystamy, itd. W tym sensie możemy mówić jedynie o hobby w pewnej ograniczonej, czysto użytkowej formie. Jak wspomniałem, Internet zmienił moje podejście do palenia fajki, na coś znacznie głębszego. Przede wszystkim dowiedziałem się, że w Polsce istnieją kluby zrzeszające osoby palące i zbierające fajki, że organizowane są konkursy palenia tytoniu w fajce. To dzięki Internetowi, po dziewiętnastu latach palenia „samemu sobie”, miałem okazję poznać innych miłośników fajki. Zwiększyła się też możliwość zakupienia nowych, dotąd nieznanych tytoni, a przede wszystkim zobaczenia przepięknych fajek. Do tej chwili miałem ich już kilkadziesiąt, w tym kilka, które trafiły do mnie jako używane i po prostu stały sobie na półce „zbierając kurz”. Możliwości jakie dał dostęp do globalnej sieci, spowodowały nagłe pragnienie poznawania tego nowego dla mnie świata. Dopiero ta chwila stała się momentem świadomego kolekcjonerstwa fajczarskiego. W końcu mogłem zdobyć wiedzę dotyczącą historii tytoniu, fajki, fajkarstwa i fajczarstwa w Polsce, jak również odnowienia i przysposobienia do palenia posiadanych przeze mnie używanych fajek. Około dwuletnie poszukiwania, zaowocowały wydaniem przeze mnie w 2010 roku, poradnika dotyczącego odnawiania fajek drewnianych „Nowa- stara fajka”. Dzięki spotkaniom z innymi fajczarzami, udało się założyć Kalisko-Ostrowski Klub Fajki 2010, którego mam zaszczyt być prezydentem od chwili powstania. Niemalże od samego początku istnienia Klubu wydaję biuletyn informacyjny „Pykadełko”. Nakład drukowany to zaledwie 10 egzemplarzy, ale mam około 150 abonentów, w tym z Litwy i Niemiec, do których biuletyn dociera drogą elektroniczną. Poza tym „Pykadełko” zamieszczam na stronie klubowej. Klub zrzesza osoby pełnoletnie, dla których fajka jest pasją. Członkowie KOKF2010, mają na swoim koncie wiele osiągnięć indywidualnych, a sam Klub osiągnięcia drużynowe, jak zdobycie Pucharu Polski w kwietniu 2015 roku oraz Mistrzostwa Polski w maju br. Inf: Dla laika fajka, to fajka, a dla Pana?
M.M: No cóż, dla laika słowo fajka oznacza zazwyczaj zwykłego papierosa, a nie przedmiot słownikowo nazywany fajką. Jeśli już laik odnosi się świadomie do fajki, częściej używa słowa cybuch niż fajka. Tymczasem dla mnie cybuch jest częścią składową tzw. fajki łączonej. Ot, na tym można by skończyć odpowiedź na pytanie o różnicę między laikiem a fajczarzem. Nie tylko dla mnie, ale dla większości fajczarzy fajka jest przedmiotem, dzięki któremu można na chwilę (od kilkudziesięciu minut do kilku godzin) odsapnąć od ciągłej życiowej pogoni. Więc na pewno jest formą relaksu. Jest również bardzo często prawdziwym dziełem sztuki, np. dawne fajki porcelanowe, szczególnie te malowane ręcznie (przed wprowadzeniem kalkomanii), fajki wykonywane z sepiolitu (od koloru nazywanego pianką morską), w którym można łatwo rzeźbić, czy też rzeźbione fajki drewniane (warto tu wspomnieć polskich fajkarzy – Tomasza Samsela i Bartłomieja Antoniewskiego). Podobnie jak wielu fajczarzy, fajka jest dla mnie pretekstem do spotkań towarzyskich (nie tylko podczas konkursów). Niektórzy fajczarze mówią wręcz o fajce jako filozofii życia. Być może. Sam przyznaję się do tego, że fajka zajmuje mi codziennie wiele czasu. Nawet jeśli danego dnia nie zapalę, to zawsze prowadzi się jakąś korespondencję mailową, czy poprzez Facebooka, poszukuję wiadomości, które można zamieścić w kolejnym numerze „Pykadełka” lub na stronie KOKF2010, itp. Samo zapalenie tytoniu w fajce, daje możliwość wyciszenia, doskonale sprawdza się podczas oglądania filmu, czytania książki, czy pisania jakiegoś tekstu. Jak wspomniałem fajka mnie wycisza, ale nigdy nie spowodowała „wyłączenia”. Dlatego równie chętnie palę w samochodzie, czy jeśli pozwala pogoda, podczas spaceru. Nie tylko smak pykanego tytoniu (nigdy się nie zaciągam dymem), jak sam dotyk drewna główki fajki, kontemplowanie kształtu fajki czy podziwianie usłojenia drewna, stanowi dla mnie ogromną przyjemność.
M.M: Jest to chyba najtrudniejsze pytanie z jakim zmierzyć muszą się kolekcjonerzy. Wszystko zależy od kryteriów jakie sobie założymy. Czy ma być to przedmiot najdroższy, najstarszy, najciekawszy pod względem formy lub materiału użytego do jego wykonania, posiadający wartość sentymentalną, historyczną, itp. Bardzo cenię sobie starą fajkę, którą otrzymałem kiedyś od ojca (była uszkodzona), tak samo cenię sobie fajkę jednego z polskich fajkarzy „młodego pokolenia” Rafała Woźniaka, którą otrzymałem od małżonki oraz syna i synowej w prezencie gwiazdkowym, oczywiście lubię i czasami palę w mojej pierwszej fajce, jak również w fajce, którą zamówiłem sobie dla upamiętnienia 21 lat służby w Policji (fajka Bartłomieja Antoniewskiego). Głównie z powodów historycznych cenię sobie kilka fajek oraz wrzoścowych elementów fajki (4 sztuki), będących kolejnymi etapami produkcji z wytwórni pierwszego polskiego fajkarza produkującego fajki wrzoścowe- Ludwika Walata. Muszę też wspomnieć o znajdujących się w moim zbiorze, prawdziwych fajkach podhalańskich, nie takich z Krupówek, lecz takich jakie wytwarzali górale dla swoich potrzeb. Trudno wybrać tę jedną jedyną spośród ponad 200 fajek. Inną ciekawostką mojego zbioru jest moneta o nominale 1$, na której widać dwie dłonie przekazujące sobie fajkę pokoju, czy też banknoty z wizerunkiem mężczyzny palącego fajkę. Inną gałęzią „fajowego” zbioru są znaczki pocztowe, na których przedstawiona jest fajka, lub też stanowi ona zaledwie mały rekwizyt. Znaczków zebrała się już ponad setka, a wciąż poszukuję około setki znaczków, znanych mi jedynie z plików graficznych. Posiadam również niezbędniki i ubijacze fajkowe, znaczki klubowe i okolicznościowe, opakowania fajkowych zapałek, czy takie kurioza, jak żółta fajka z tworzywa sztucznego, służąca do puszczania baniek mydlanych. Do zbioru należą również książki o tematyce fajczarskiej. Jak widać, nie jestem w stanie wybrać jednej rzeczy, którą chciałbym się pochwalić, ponieważ praktycznie z każdą z nich wiąże się jakaś historia.
Inf: Wiadomo, że palenie nie jest zdrowe, ale jest przyjemne. Jak Pan podchodzi do kwestii zdrowia? Czy można palić zdrowo?
Przyznaję się jednak, że jestem uzależniony … uzależniony od zbieractwa. Jestem stuprocentowo pewny, że gdybym na dzień dzisiejszy nie mógł zapalić fajeczki, to wciąż zbierałbym eksponaty do swojej kolekcji, szukałbym wiadomości o tytoniu, fajce, producentach, itp. Dlaczego? Ponieważ fajka sama w sobie jest pięknym wytworem ludzkich rąk, przerabiających surowce naturalne. W związku z tym, nawet dwie drewniane fajki seryjne, zawsze będą się od siebie różniły wzorem drewna, szczególnie fajki wrzoścowe. Lecz opowieść o fajkach z różnych materiałów, ich historii, produkcji, itp., to już zupełnie inna historia zasługująca na osobny obszerny artykuł.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj