Porażka z Mistrzem Polski
Stal wyszła na to spotkanie skoncentrowana i aktywna w obronie – i tu trzeba było upatrywać szans ostrowian na zwycięstwo, bo jakości koszykarskiej więcej miał Anwil. Gospodarze trzymali się w meczu dość długo, dopiero pod koniec pierwszej kwarty mistrz Polski uciekł na 5 punktów i szkoleniowiec ostrowian poprosił o czas. Po timeoucie swoje rzuty trafili Jakub Garbacz i Łukasz Wiśniewski i Stal po pierwszej kwarcie prowadziła. Od początku drugiej ćwiartki Anwil postawił zonę i Stal miała problemy w ataku, a po drugiej stronie szalał Tony Wroten, który już 5 minut przed końcem pierwszej połowy miał 8 asyst. Na plus w pierwszej połowie warto zaznaczyć grę Pauliusa Dambrauskasa i skuteczność i decyzyjność Filipa Dylewicza z dystansu. Litwin grał swoje, wchodząc agresywnie pod kosz, a Dylu jako jedyny trafił dwie trójki i miał 100% skuteczności – cała drużyna była 6/17 z dystansu po 20 minutach gry.
W drugiej połowie Wroten w dalszym ciągu wyciągał asysty z szafy i po 22 minutach gry miał ich już 10, a po przerwie na żądanie Łukasza Majewskiego, dość szybko wykorzystanej, Anwil prowadził różnicą 10 oczek, a Wroten w pierwszej akcji po timeoucie zanotował 11 asystę. Stal miała ewidentne problemy z zoną mistrzów Polski. W połowie trzeciej kwarty Łukasz Majewski wykorzystał drugą przerwą na żądanie, bo Anwil odjeżdżał – przewaga gości wynosiła wówczas 12 oczek. Stal zaczęła lepiej korzystać z błędów gości w obronie i zrewanżowała się taką samą defensywą, jednak Anwil w dalszym ciągu kontrolował wynik, a Wroten nie znudził się asystowaniem - po 30 miutach miał 15 kluczowych podań.
Pierwsza część ostatniej odsłony nie zwiastowała żadnych emocji, Anwil spokojnie kontrolował mecz, a Stal pudłowała z dystansu na potęgę. To jednak nie był koniec. Końcówka meczu to deja vu dla mistrzów Polski – zastój i błędy w ataku, z kolei niesiona dobrymi akcjami i dopingiem Stalówka doprowadziła do remisu na 3 i pół minuty przed ostatnim gwizdkiem. Anwil miał jednak kogoś, kto nazywa się Ricky Ledo. Lider gości trafił dwie trójki i był wówczas 7/10 z dystansu – goście uciekli po raz kolejny na 6 punktów i Łukasz Majewski wykorzystał ostatnią przerwę na żądanie. Ostrowianie pokazali jednak nerwy i koncentracje ze stali i wyszli na prowadzenie na 12 sekund przed końcem. Anwil miał jednak Chase'a Simona, który pokazał jeszcze mocniejsze nerwy, trafiając bardzo ciężką trójkę na zwycięstwo w samej końcówce. Oprócz dwóch killerów w postaciach Simona i Ledo, Anwil miał jeszcze Wrotena, który ustanowił rekord obecnego sezonu, notując 18 asyst. Warto wspomnieć, że najważniejsze minuty Stal grała bez Jaya Threatta, który skończył mecz z 2 punktami (1/9 z gry).
BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski – Anwil Włocławek 96:98 (28:27, 18:23, 21:29, 29:19)
Stal: Dambrauskas 20, Jevtović 17, Mokros 16 (3x3), Żołnierewicz 15, Dylewicz 8, Wiśniewski 7, Szymkiewicz 6, Garbacz 5, Threatt 2.
Anwil: Ledo 26 (7 x3), Simon 19 (4x3), Szewczyk 11, Freimanis 10, Jones 10, Wroten 9 (16 as.), Sulima 7, Dowe 2, Karolak 2, Sokołowski 2.
fot. Rafał Jakubowicz
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj