
| Źródło: inf. własna
Sebastian Szostak tłumaczy swoją wypowiedzieć telewizyjną

Chyba nie tak sobie wyobrażałeś swoje 20.urodziny, które obchodziłeś w niedzielę podczas meczu w Zielonej Górze?
-Co mogę powiedzieć? Na pewno był to bardzo ciężki mecz. Trudno coś dodać.
Można powiedzieć, że wyszedł Ci w zasadzie jeden wyścig w tym meczu?
-Można tak powiedzieć. Ten mój drugi start, kiedy przywiozłem dwójkę był dobry, generalnie ostatni z jedynką też do zaakceptowania. Trzy biegi kiepskie, dwa ok – tak bym to podsumował.
Pewnie liczyliście na lepszy wynik?
-Na pewno, choć szczerze mówiąc nawet nie wiem, jaki był końcowy wynik meczu. Skupiam się na swoim występie i tym, by jechać jak najlepiej.
Skończyło się porażką 35:55…
-Dwadzieścia punktów to jednak spora strata.
Można było odnieść wrażenie, że strata Tobiasza Musielaka w szóstym biegu podcięła wam skrzydła?
-Na pewno. Tobiasz zrobiłbym pewnie dużo punktów. Wynik byłby z pewnością inny. Nie pozostaje nic innego, jak życzyć dużo zdrowia Tobiaszowi.
Jakie wnioski możesz wyciągnąć z tego ligowego sezonu, który dla Twojej drużyny właśnie się zakończył?
-Na gorąco to nie ma co wyciągać wniosków. Po sezonie zimą, usiądę na spokojnie i wyciągnę wnioski z tego, co było nie tak.
Możesz wytłumaczyć kibicom, co znaczyła Twoja wypowiedź na antenie Canal+ podczas transmisji z niedzielnego meczu, że im mnie kibice wiedzą, tym lepiej?
-Chodziło mi o to, że nie mam obowiązku tłumaczenia kibicom tego, co mi powiedział trener. Dziennikarz zapytał mnie właśnie o to, stąd moja odpowiedź, że nie muszę wszystkiego mówić publicznie. Tylko o to mi chodziło, że pewne rzeczy zostają w drużynie i są pomiędzy trenerem i zawodnikiem.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj