Skandal na Narodowym. GP Polski przerwane
Z powodu złego stanu toru na Stadionie Narodowym w Warszawie po trzech seriach startów zakończono żużlową Grand Prix, inauguracyjną rundę indywidualnych mistrzostw świata, nieoficjalnie organizatorom GP figla spłatała niesforna tego wieczoru maszyna startowa. W tej sytuacji zwycięzcą został Słoweniec Matej Zagar, który zdobył osiem punktów.
Po zawodach z kibicami, którzy szczelnie wypełnili trybuny, pożegnał się Tomasz Gollob, dla którego był to prawdopodobnie ostatni występ w GP. Gollob, który w Warszawie startował dzięki "dzikiej karcie", jest najbardziej utytułowanym polskim żużlowcem w historii - zdobył siedem medali indywidualnych mistrzostw świata w tym ten najcenniejszy, złoty – w 2010 roku. W cyklu GP startował od jego powstania w 1995 roku.
Tuż przed zawodami jeden z pracowników Polskiego Związku Motorowego powiedział nieoficjalnie, że największe obawy związane są z bezpieczeństwem na pierwszym łuku, na którym nomen omen siedziała grupa kilkuset ostrowian. Materiał był w tym miejscu bardzo sypki i grząski. Dlatego po porannym testowaniu, pas nawierzchni o szerokości około trzech metrów został wycięty i wsypano tam mieszankę cementu z piachem, aby utwardzić podłoże. Problemów spodziewano się też na drugim łuku, gdzie z kolei wewnętrzna część toru była bardzo miękka. Właśnie na pierwszym łuku dochodziło do największej liczby wypadków.
Po 12. biegu zawodnicy spotkali się w parku maszyn z sędzią zawodów i dyskutowali nad możliwością kontynuowania turnieju. Nie podobało się to ponad 50-tysięcznej publiczności, która traciła cierpliwość przez liczne i długie przerwy. Ostatecznie zawody przerwano.
Niesmak kibiców nie tylko tych z Ostrowa Wielkopolskiego jest ogromny. Kibice domagają się zwrotu pieniędzy, a całą winę zrzucają na organizatorów, komentarze w sieci nie pozostawiają suchej nitki na federacji.
Jakie są Wasze opinie na temat zawodów GP w Warszawie?
foto: facebook.com