
Niedawno podobne prawo do zapomnienia otrzymał również Polak. Był policjantem zawodowo zwalczającym korupcję, a wyniki wyszukiwania sugerowały, że brał łapówki. Oczywiście, nie każdy wniosek o prawo do zapomnienia musi być rozpatrzony pozytywnie. Jeżeli komuś tylko nie podobają się określone informacje, nie jest to wystarczający argument za tym, żeby je usunąć z wyników wyszukiwania. Żeby to było możliwe, muszą zostać spełnione określone warunki, czyli muszą to być np. informacje nieprawdziwe- tak jak w przypadku wyroku, który zapadł w Polsce.
W zasadzie można też domagać się usunięcia zdjęć z wyników wyszukiwania, ale tylko wtedy, jeśli będą podpisane imieniem i nazwiskiem albo pozwalają w inny sposób zidentyfikować daną osobę. Oczywiście, nie dotyczy to osób publicznych. Uzyskanie prawa do zapomnienia jest rozpatrywane indywidualnie w każdym przypadku. Można udowodnić, że publikowane informacje są nieprawdziwe albo, że naruszają nasze dobra osobiste, wtedy mamy szanse na ich „schowanie”.
Google nie zgadza się na usuwania informacji powiązanych z postępowaniem karnym albo o tym, że ktoś został skazany. Jeśli ktoś jest osobą prawomocnie skazaną, to Google nie usunie takiej informacji, bo jest to informacja publiczna. Chyba, że mamy do czynienia z wyrokiem, który już uległ zatarciu. Usuwanie linków z wyników wyszukiwania to niestety, żmudne zajęcie.
Kiedy wpisuje się czyjeś imię i nazwisko do wyszukiwarki wyskakują nam linki prowadzące do stron z konkretnymi informacjami. Każdy taki link trzeba usuwać osobno. Może to być dość trudne, bo informacje w internecie szybko się rozprzestrzeniają i właściwie nikt nie jest w stanie na bieżąco kontrolować gdzie i jaki tekst będzie przedrukowany czy skopiowany. Ale i tak jest to światełko w tunelu, zwiastun tego, że można próbować zapanować nad tym. Dobrze, że jest możliwość „bycia zapomnianym”. Na razie jest to proces czasochłonny, ale może w przyszłości Google udoskonali tę procedurę.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj