Latający i śmierdzący problem na Rynku
Już w 2012 roku próbowano zrobić porządek z gołębiami, zakazując ich dokarmiania. Wtedy Urząd nie zgodził się na tablicę z informacją o zakazie dokarmiania gołębi. Uznał, że to nie rozwiąże problemu. Tymczasem ptaki w mieście poczyniają sobie coraz śmielej.
Część mieszkańców uważa, że należy zabronić dokarmiania gołębi i w ten sposób pozbyć się ich ze śródmieścia Ostrowa. Niesforne ptaki zanieczyszczają miasto swoimi odchodami, a na dodatek przed ratuszem walają się resztki niezjedzonego przez nich chleba. Po deszczu tworzy się z tych okruchów śliska, mało przyjemna dla wzroku masa. Problem narasta w miarę jak przybywa gruchających osobników.
– Często parkuję samochodem w Rynku i niestety często też znajduję trudne do usunięcia ptasie odchody na masce lub na szybie. Nie mam nic przeciwko gołębiom, ale może należałoby je przenieść w inne miejsce, na przykład do parku. Jestem przekonany, że gdyby nie były dokarmiane, same by się wyniosły w poszukiwaniu jedzenia. Skoro ludzie tego nie rozumieją, to trzeba wprowadzić bardziej radykalne rozwiązania – mówi jeden z czytelników.
Wydaje się, że sprawa jest z gatunku nierozwiązywalnych. Tym bardziej, że spora grupa ostrowian uważa, że stada gołębi przed ratuszem dodają miastu uroku, podobnie jak w przypadku największych polskich miast.
Miłośnicy ptaków przypominają z kolei, że gołębie miejskie są gatunkiem chronionym prawnie od roku 2004. Zwracają uwagę, że problem Ostrowa nie jest tak duży, jak w innych miastach, a pomysł wprowadzania zakazu dokarmiania jest od początku chybiony.
– Nie ma na to żadnego przepisu, więc nie byłoby podstawy do wyciągania jakichkolwiek konsekwencji. Lepiej od czasu do czasu posprzątać Rynek i zetrzeć ptasią kupę z samochodu niż wprowadzać prawo, które i tak byłoby martwe, a przede wszystkim niezrozumiałe dla ludzi. Zamiast straszenia, można byłoby na tablicy umieścić prośbę i informację dlaczego dokarmianie nie jest wskazane. Zresztą to nie tylko kwestia ograniczenia pokarmu, ale też np. czystości koszy na śmieci czy zamykania wlotów. Nie jest więc tak, że jednak tabliczka rozwiąże cały problem – mówi Paweł T. Dolata, szef Południowowielkopolskiej Grupy Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków.
Warto zauważyć, że zabudowa miejska jest naturalnym środowiskiem bytowania gołębi. Prawdą natomiast jest, że ich odchody, zawierające amoniak i mocznik, potrafią uszkodzić nawet blachę samochodu. Trzeba też pamiętać, że na ptakach żerują pasożyty, z których niektóre mogą atakować także człowieka. Takie zagrożenie trudno jednak zrozumieć przeciętnemu mieszkańcowi spotykającemu gołębia sporadycznie, w czasie niedzielnego spaceru z rodziną.
A jakie jest Wasze zdanie na temat gołębi na ostrowskim Rynku?
naszemiasto.pl/ foto infostrow.pl