Mamo, co ja takiego złego zrobiłem, że muszę być w szpitalu?
Zbiórkę możecie wesprzeć TUTAJ
Poniżej opis choroby Maksia.
BARDZO PILNE❗️Maksio walczy o życie! Nasz synek ma zaledwie 8 lat... Ma też drugą wznowę jednego z najbardziej niebezpiecznych, śmiertelnych dziecięcych nowotworów - neuroblastomy... Nadzieja gaśnie z każdym dniem, została ostatnia szansa - szpital w Barcelonie, specjalizujący się w leczeniu tej choroby... Do końca maja musimy zebrać minimum 50 tysięcy euro, by nie stracić szansy na życie! Prosimy o pomoc, od tej zbiórki zależy wszystko... Inaczej życie naszego synka zabierze rak!
Maks miał zaledwie 3 latka, gdy zaczął się nasz koszmar, scenariusz niczym z najgorszego horroru. Pod koniec marca 2017 zaczęła boleć go nóżka. Pokazywał na nią paluszkiem, płakał. Nikt nie przypuszczał, że w jego brzuszku jest guz, tak ogromny, że uciska już na biodro…
Wiosna miała być najpiękniejszym czasem dla naszej rodziny. Spodziewaliśmy się drugiego synka – Maks tak się cieszył, że będzie miał braciszka… To był ósmy miesiąc ciąży, gdy padła diagnoza. Neuroblastoma, nowotwór złośliwy układu współczulnego, IV, najgorszy stopień zaawansowania. Przerzuty do szpiku i kości… Czas, który miał być wspaniały, stał się horrorem… Czas dzieliliśmy między oddział onkologiczny i położniczy. Nasz drugi synek właśnie rozpoczął życie, gdy ten pierwszy o nie walczył, stojąc w obliczu śmierci. Wciąż ciężko o tym mówić, jak to jest, patrzeć na swoje dziecko i słyszeć słowa: rak, przerzuty, chemioterapia, rokowania…
Po miesiącach piekła, codzienności na oddziale onkologii, przeraźliwego strachu o życie naszego synka wydawało się, że wygraliśmy. Remisja - o tym słowie marzą wszyscy na onkologii. Wychodząc ze szpitala, zalało nas poczucie ulgi... Normalność trwała 1,5 roku. 1,5 roku cudownej nadziei, że udało nam się pokonać tego strasznego potwora...
Niestety... 23 czerwca 2020 roku... Dzień Ojca... Najgorszy dzień w naszym życiu. Dramat powrócił ze zdwojoną siłą... Maksio obudził się i powiedział, że nie widzi na jedno oczko. Nie mieliśmy wątpliwości, że potwór powrócił.
Kolejne badania zmiotły nas z nóg. WZNOWA! Tego boi się każdy walczący z rakiem. Kolejna batalia przed nami... Trudniejsza niż poprzednia, bo nowotwór uderzył ponownie, silniejszy niż przedtem. Maksio był starszy, coraz więcej rozumiał... Było mu coraz trudniej. Kolejne wyniszczające synka chemie, terapia radioaktywnym izotopem, przeszczep szpiku i immunoterapia. 1,5 roku batalii o powrót do zdrowia... Tuż przed końcem leczenia, gdy z nadzieją w sercach wypatrywaliśmy finiszu drugiej walki, kilka miesięcy temu, w grudniu 2021 roku, kolejny cios. DRUGA WZNOWA! Wróciliśmy do chemii...
„Mamo, co ja takiego złego zrobiłem, że muszę być w szpitalu?” Serce pęka, gdy pyta o to zrozpaczone dziecko. Co odpowiedzieć, że to nie Ty, że to rak…? Że te dni pełne bólu to konieczność, by Twoje życie nie zgasło? Najgorsze jest to, że neuroblastoma nie daje za wygraną... Maksia czeka jeszcze radioterapia... Zmiany nie reagują na leczenie, nie zmniejszają się. Coraz mniejsza jest za to nadzieja...
Musimy walczyć o życie naszego synka, żeby nie przegrać z kretesem... Otrzymaliśmy zielone światło z kliniki w Barcelonie, która specjalizuje się w leczeniu neuroblastomy. Maksiu ma otrzymać tam przeciwciała innej generacji. Efekty leczenia są obiecujące... Na przeszkodzie stoją jednak pieniądze. Koszt terapii jest przeogromny, dlatego musimy prosić Was o pomoc, o ratunek dla naszego synka!
Do Barcelony mamy lecieć już w czerwcu. Aby rozpocząć leczenie, musimy zebrać minimum 50 tysięcy euro... Rak rośnie w siłę, ta terapia to ostatnia szansa, aby Maksio mógł pozbyć się tego potwora... Synek pyta ciągle, kiedy już wreszcie nie będzie musiał jeździć do szpitala, kiedy w końcu będzie mógł pobawić się beztrosko z bratem... My nie chcemy dla niego nic więcej poza tym, żeby był zdrowy. Tego, by żył...
Za nami tyle lat koszmaru onkożycia, bezsilności, cierpienia... Widzieliśmy, jak dzieci w wieku Maksia odchodziły, widzieliśmy rozpacz ich rodziców. Boimy się jednego - tego, że przegramy, że stracimy synka, a wraz z nim sens życia... Prosimy o pomoc, nie pozwól Maksiowi umrzeć...
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj