Quo Vadis samorządzie, kogo reprezentujesz?
Naturalnie partie polityczne nie mają, aż takiego wpływu na to, jednak osoby postronne tak to właśnie mogą odbierać, bazując na informacjach wygłaszanych przez ostrowskich samorządowców. Można było się spodziewać, że pierwsze posiedzenia nie będą łatwe. Padało na nich kilkadziesiąt zastrzeżeń dotyczących działania Prezydent Beaty Klimek wystosowanych przez radnych. Dzisiejsza sesja pokazała, że w tym przypadku czas nie leczy ran. Poziom wzajemnych zażaleń sięgnął sufitu, a tak właściwie to dna rozpatrując to w kategoriach moralnych.
Doskonałym przykładem jest dzisiejsza sesją rady miejskiej:
Istną burzę wywołał wpis młodego radnego PO – Jakuba Paducha, który na portalu społecznościowym określił działania kadrowe Beaty Klimek mianem skandalu:
„Imperium Lewicy kontratakuje i przejada pieniądze ostrowian! I dlatego właśnie uważam, że trzeba o takie patologie pytać.” -
Analizując obiektywnym okiem tabele załączone przez radnego – powstały tylko 3 nowe etaty, także każdy może sobie indywidualnie ocenić czy ton wpisu był adekwatny do danych z urzędu.
(tabele do wglądu na samym dole artykułu)
Trzeba zaznaczyć, że radny Paduch jest młodym, ambitnym samorządowcem z ciekawymi pomysłami i swobodą wypowiedzi. Jednak retoryka jaką obiera w stosunku do starszych samorządowców ustawia go na kursie kolizyjnym politycznej kariery. Bynajmniej polityka to nie stawianie murów między sobą, a umiejętność łączenia ludzi, a ludzie są zmęczeni ciągłymi konfliktami...
Do gęstniejącej atmosfery również przyczyniła się Pani Prezydent używając sformułowania do Radnego Matuszczaka, że jest „oporny na wiedzę” za co de facto później przeprosiła tłumacząc się nadmiarem emocji towarzyszącym tym „specyficznym” obradom.
Pani Prezydent wyraziła opinie, że w latach ubiegłych urzędniczka zleciła część zleceń realizacji video firmie swojego męża. Łaczna kwota którą zarobiła firma z tytułu zleceń z UM i Holdikomu to niespełna 120 000 zł. W odpowiedzi na to zabrał głos właściciel firmy argumentując kwoty pojawiające się w omawianym dokumencie, zapowiedział wydanie pisemnego wyjaśnienia w tej sprawie i oznajmił że większość zleceń wygrał w formie przetargów. Beata Klimek zaznaczyła, że nie podważa kompetencji ani kwot zleceń, ale powątpiewa w etykę takiego typu transakcji.
(Aktualizacja: Informacje tą zaprzeczyła sama urzędniczka twierdząc że kwota zleceń mężowi opiewa na sumę 7 100 zł brutto:" ja nie zlecałam niczego mężowi tylko zamawiałam usługę w firmie - jednej z wielu. Budżet biura prasowego wynosi rocznie ponad 75 tysięcy, z tej kwoty są rocznie zlecenia w wysokości ok. 1700 złotych - jako ogłoszenia i prezentacja np. Nivea dzięki której zrobiliśmy akcję w mediach społecznościowych i mamy plac zabaw". )
Konfrontacje przerwał Radny Herwich, który zganił Beatę Klimek za wcześniejsze słowa i poprzednią konfrontację z radnymi, ale również podsumował obecny wygląd posiedzeń rady miasta:
„Miałem dzisiaj w ogóle nie występować, ale to co się teraz dzieje to tego już się nie da tego słuchać (…) Jak tak dalej będzie wyglądać to ja to czarno widzę. To jest po mieście. Takiej agresji jak teraz to jeszcze nie było…. „
Trochę w innym tonie na temat wzburzenia Pani Prezydent wypowiedziała się Radna Burkietowicz sugerując, że wypowiedzi te były spowodowane samoobroną. Wyraziła także swoje rozczarowanie obecnym wyglądem posiedzeń rady.
„Dzisiejsza sesja jest dopełnieniem zła… ja się czuję jak na wojnie, a my nie żyjemy na Ukrainie my żyjemy w Polsce (…) Taki poziom debaty obnaża nas jako ludzi, którzy są niegodni by tu zasiąść. Ja nie będę zdziwiona jeśli mieszkańcy miasta odbiorą nam prawo dyskusji, bo poziom dyskusji osiągnął dno.”
Pozytywnym akcentem zakończył temat przewodniczący Rady Miejskiej Jarosław Lisiecki, dziękując Pani Burkietowicz za wypowiedź i przyłączając się do jej apelu o bardziej pozytywny i godny poziom wzajemnej debaty.
Podsumowując całokształt i minione sesje rady miejskiej
Część radnych oczywiście zachowuje neutralność, druga część systematycznie zasypuje nową Prezydent interpelacjami. Niejednokrotnie można mieć wrażenie, że niektóre interpelacje pisane są i sterowane z „tylnego siedzenia” przez polityków niebędących w radzie miejskiej, jednak uczestniczących czynnie w ostrowskim konflikcie.
Bynajmniej nie wszystkie wnioski i interpelacje są złe, bardzo ważna jest wzajemna kontrola i o to chodzi – jednak na pewno ton odnoszenia się do siebie pozostawia wiele do życzenia. Bywając na sesjach można odnieść wrażenie, że tych „ciosów” jest jednak trochę za dużo. Nie tyczy się to oczywiście wszystkich radnych, a otoczenie wspierające aktualną prezydenturę także zaognia konflikt. Świadczyć o tym może głośna sprawa Joanny Sieradzkiej zwolnionej po wyborach z OZC przez Romana Cegielnego.
Oczywiście można Panią Prezydent uwielbiać, można też jej nienawidzić. Każda wolna jednostka ma do tego pełne prawo. Ale pamiętajmy, że jej wygrana w wyborach jest głosem mieszkańców. Można mieć inne poglądy, ale szanując demokracje należy szanować też jej prawa.
Nie chodzi w tym artykule o wskazanie winnego całego tego zamieszania, bo za brak porozumienia winne są obie strony. Jednak to koło nienawiści ktoś musi przerwać, a czas pokaże czy ten krok podejmą Radni, Pani Prezydent czy w ostateczności mieszkańcy…. Dla dobra miasta niech porozumienie nastąpi szybko bo czas dotacji z Unii Europejskiej niebawem przeminie, skorzystają na tym inne miasta a Nam pozostanie tylko niesmak…