Decyzja należy do pana kota - z cyklu Sesje u coachownicy
- Jest mi bardzo źle, nie potrafię dać sobie rady – głos w słuchawce tonem potwierdzał wypowiadane słowa, totalna spójność komunikatu. Proszę mnie zapisać na wizytę.
Podobne telefony odbieram często. Większość decyduje się na skorzystanie ze wsparcia specjalisty, gdy problemy mocna dają się we znaki. Podobnie jak z wizytą dentysty – idą, gdy już bardzo boli. Co prawda zdarzają się osoby, które pukają z prośbą o wsparcie, gdy tylko widmo problemu pojawi się na horyzoncie lub chcąc popracować nad tym, by było lepiej, jednak są to wyjątki, które potwierdzają regułę gaszenia pożarów.
Kot wmaszerował do gabinetu.
- Chciałbym… i tutaj padła lista życzeń – do partnerki, dzieci, sąsiadów, rodziny.
- Jak myślisz dlaczego tak trudne są twoje relacje z innymi?
Po długiej liście zarzutów do innych spuścił głowę. Opowiedział historię o mamie, która wydaje się, że bardziej kochała rodzeństwo, tacie którego nie znał, porażkach dzieciństwa, stałym towarzyszu strachu, który lubi chować się w nastroszonym futerku. O miłości do pięknej burej kocicy, którą tak bardzo boi się stracić, że robi wszystko, by nie pokazać jak dla niego jest ważna.
Sesja dobiegała końca. Kocur obtarł łapą załzawione oczy.
-Jak się czujesz? – zapytałam.
- Jakoś lekko – odparł, nie kryjąc zdziwienia. – Tylko… któż to widział, by szanujący się kot płakał. Tak mi wstyd.
-Szanujący się kot, woli ból zatrzymać w sobie?
Zadzwonię, gdy będę gotów – mruknął pod nosem.
Czy będzie kiedyś gotów, by spotkać się z sobą, ze swoją przeszłością, a potem z burą kotką, dziećmi, sąsiadami, rodziną? Czy będzie kiedyś gotów, by spotkać się z życiem? Czy bura kotka, dzieci, sąsiedzi i życie będą na tyle cierpliwi, by spotkać się z jego gotowością?
Decyzja należy do pana kota…
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj