Wielkie serce Stalówki. Wszystko rozstrzygnie się w Ostrowie
Stal co prawda nie zaczęła dobrze meczu, ale szybko wymuszała faule na Śląsku, a twardą obroną na graczy z piłką sprawiała, że gospodarze popełnili w pierwszej kwarcie 5 strat. Dwa razy piłkę Markowi Klassonowi wyszarpał Rodney Chatman. Po drugiej trójce Ojarsa Silinsa w 7 minucie Stal prowadziła 14:9, a po przechwycie i akcji Chatmana 20:13. W pierwszej kwarcie przyczepić się można było jedynie do zbiórki Stali. Śląsk zebrał na atakowanej tablicy aż 4 piłki i zdobywał punkty z ponowienia, ale i tak przegrywał 20:26.
W drugiej kwarcie Stal odskakiwała na 7 punktów, ale Śląsk w grze trzymał Hassani Gravett, który był niesamowicie skuteczny i w 17 minucie miał już 11 punktów. Po 4 punktach z rzędu Nemanji Durisicia Stal prowadziła 42:32. Po trójce Aigarsa Skele przewaga wynosiła 13 punktów i była najwyższa w pierwszej połowie. Ostatecznie do przerwy było 46:36 dla Stali, która grała świetnie w obronie. Wymusiła na Śląsku aż 10 strat, a punkty rozkładały się na cały zespół, a nie tak jak w trzecim meczu, gdzie był „one man show”.
Trzecią kwartę Śląsk rozpoczął od serii 8-0 po dwóch trójkach Jakuba Nizioła i punktach spod kosza Mileticia. Po dwóch minutach po przerwie trener Andrzej Urban musiał brać czas, bo z przewagi pozostały tylko 2 punkty. Śląsk znacząco poprawił defensywę i szybko doprowadził do remisu.
Zabójcze kontry po prostych stratach sprawiły, że Śląsk po wielu minutach odzyskał prowadzenie 50:49. Prowadził w trzeciej kwarcie 14:3. Stal w tej części meczu spudłowała 6 rzutów wolnych. Przegrała tę odsłonę 14:21, ale prowadziła po 30 minutach 60:57.
W czwartej kwarcie Stal znów poprawiła defensywę, dzięki czemu odskoczyła na kilka punktów. Nie udawało się jednak wypracować bezpiecznej przewagi. Zresztą w tym meczu nawet 13 punktów nie było bezpieczną zaliczką. W kluczowych momentach meczu Stal na szczęście nie myliła się w rzutach wolnych, bo wcześniej ten element szwankował i to mocno (8/16 po 3 kwartach).
Brawo dla zdziesiątkowanej kontuzjami Stali za świetną reakcję po pechowej przegranej w czwartek. Brawo za to, że gdy Śląsk odrobił straty w 3 kwarcie, ostatnia odsłona i tak należała do żółto-niebieskich. Stal wygrała zespołową koszykówką. Każdy dał coś z siebie. Twardą obroną goście wymuslili na Śląsku 20 strat. Nie przegrali też zbiórki, z którą mieli na początku meczu problem. Co najważniejsze, sędziowie pozwolili obu zespołom grać w koszykówkę, a nie gwizdali "po aptekarsku". Oby podobnie było w piątym meczu. Niech wszystko rozstrzygnie się na parkiecie. Ta seria już i tak jest fantastyczna, ale tego można było się spodziewać. W środę w 3mk Arenie Ostrów fani Stalówki zrobią kocioł nie z tej ziemi.
WKS Śląsk Wrocław – Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski 74:84 (20:26, 16:20, 21:14, 17:24)
Śląsk: Nunez 18, Gravett 16, Nizioł 10, Gołębiowski 8, Klassen 6, Miletić 6, Parkhouski 5, Zębski 3, Kulvietis 2.
Stal: Skele 18, Đurišić 15, Chatman 14, Beliauskas 11, Silins 10, Gielo 7, Sulima 7, Walker 2.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj