Jeśli komuś zabraknie np. pieczywa czy papierosów w niedzielne popołudnie i zechce je dokupić, to może się narazić nawet na dwa lata pozbawienia wolności. Taka kara będzie bowiem groziła za złamanie zakazu handlu w niedziele według projektu ustawy, który przygotowała ,,Solidarność". Ukarany będzie nie tylko sprzedający, ale również kupujący. Taki absurdalny błąd w projekcie ustawy wskazał Bogdan Święczkowski, prokurator krajowy i zastępca Zbigniewa Ziobry.
Absurd w ustawie o zakazie handlu w niedzielę
Kto dopuszcza się handlu (...) w niedziele oraz wigilię Bożego Narodzenia i Wielką Sobotę podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch,, - mówi art. 6 tej ustawy. Prokuratura Krajowa jest zdania, że te przepisy to nie tylko bat na sprzedawców. Najwięcej wątpliwości budzi zapis ,,kto dopuszcza się handlu". Zdaniem prokuratorów takie sformułowanie odnosi się do obu stron transakcji. W rezultacie zarówno sprzedawca, jak i kupujący są zagrożeni takimi samymi restrykcjami. Święczkowski jest zdania, że ten przepis trzeba doprecyzować. Taką opinię Prokuratura Generalna skierowała 24 listopada do Sejmu.
Podmiotowy zakres przestępstwa z art. 6 projektu- ,,kto dopuszcza się handlu,, odczytywany w powiązaniu z art. 2 ust.1 pkt. 6 ustawy oznacza, że obejmuje on obie strony umowy sprzedaży, każda z nich bowiem ,,dopuszcza się handlu,,. Z kontekstu normatywnego wynika, że projektodawcy dążą do penalizacji czynności sprzedawcy a nie kupującego, co należy wyraźnie uregulować w pkt. 6 projektu,, napisał Święczkowski. Ale wątpliwości prokuratora generalnego powinien wzbudzić jeszcze jeden zapis. Ustawa zakłada, że ukarany ma być sprzedawca, a nie jego szef, który kazał mu stanąć za ladą. Alfred Bujara, szef handlowej ,,Solidarności" i inicjator zakazu handlu w niedzielę powiedział, że musi się zapoznać z opiniami prokuratorów zanim się na ten temat wypowie.
Pozostali inicjatorzy zakazu niedzielnego handlu zapewnili jednak, że wszystkie kontrowersje, czy niedopowiedzenia w ustawie będą zlikwidowane w czasie prac nad nią w komisji. Jestem pewien, że posłowie dobrze zajmą się tą ustawą- powiedział dr Jan Rakowski z Kongregacji Przemysłowo-Handlowej, która też jest jednym ze współautorów przepisów. -Kongregacja nie chce aż tak surowych kar za handel w niedzielę. Proponujemy raczej, żeby łamiących ten przepis karać wysokimi grzywnami. W naszym przekonaniu będzie to bardziej skuteczne i przede wszystkim nie tak kontrowersyjne rozwiązanie- dodał.
Rakowski uważa również, że w pierwszym okresie funkcjonowania ustawy dobrze by było zastosować wariant pośredni. Już wiadomo, że naszych argumentów nie akceptują ekonomiści. Wydaje mi się więc, że warto przez jakiś czas sprawdzać, jak będzie funkcjonował zakaz handlu w niedziele i przekonać się, czy w ogóle społeczeństwo go zaakceptuje- tłumaczy. Rakowski podkreślił, że Kongregacja nie chce wycofać się z idei zakazu handlu w niedziele, ale chce rozważyć wszystkie dostępne możliwości. Dlatego proponuje, żeby w pierwszą i ostatnią niedzielę miesiąca handel odbywał się normalnie, a w dwie pozostałe sklepy byłyby zamknięte.
Warto zauważyć, że projekt obywatelskiej ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele, który zgłosiła ,,Solidarność", czasem jednak zezwala na otwarcie sklepu w te dni. Byłoby to możliwe wówczas, gdy za ladą stanie jego właściciel. Ale i wtedy jest wiele zastrzeżeń. Sklep mógłby pracować np. przez dwa weekendy przed Bożym Narodzeniem i tydzień przed Wielkanocą. Handel mógłby też pracować w tzw. niedziele wyprzedażowe (w styczniu oraz na przełomie czerwca i lipca) oraz przed rozpoczęciem roku szkolnego. Ponadto, zakaz handlu w niedziele dotyczyłby tylko placówek handlowych, ale gastronomiczne czy usługowe, np. kina mogłyby być czynne. Zwolnione z zakazu handlu byłyby także m.in. kwiaciarnie, piekarnie, cukiernie, stacje paliw, strefy wolnocłowe.
Projekt ,,Solidarności" popierają politycy Prawa i Sprawiedliwości, biskupi i niektórzy przedsiębiorcy. Popiera go m.in. prezes PSS Społem Ryszard Jaśkowski, szef Związku Rzemiosła Polskiego Jerzy Bartnik, prezes Polskiej Grupy Supermarketów TopMarket Michał Sadecki a także sklepy Lewiatan, Specjał czy Nasz Sklep. Kontrowersji związanych z projektem ,,Solidarności" jest sporo. Zakłada on bowiem, że nie tylko wielkie supermarkety powinny być zamknięte w niedziele, ale także różne automaty z kawą, batonikami czy z kanapkami. I tu nieprecyzyjne przepisy są problemem. Polskie Stowarzyszenie Vendingu już napisało w tej sprawie list do posłów, domagając się zmiany absurdalnych przepisów.
Niejasna jest też definicja handlu. Przepisy nie mówią bowiem o zakazie pracy, ale o zakazie handlu. A handel to wymiana ,,dóbr na środki pieniężne". Taka sama wymiana ma miejsce zarówno w sklepie, gdzie stoi pracownik, jak i przy automacie. Nie jest to jedyny kłopot ,,Solidarności". Prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista opiniując ten projekt stwierdził, że niektóre jej zapisy są po prostu niekonstytucyjne.
Zdaniem analityków z PwC, gdyby ta ustawa weszła w życie 36 tys. osób straci pracę, obroty spadną o 9,6 mld, a budżet skurczy się o 1,8 mld zł. Z kolei z badań CBOS, zleconych przez Konfederację Pracodawców prywatnych ,,Lewiatan" wynika, że blisko połowa Polaków sprzeciwia się zamykaniu sklepów w niedzielę. Popiera go 39 proc. respondentów.
Podmiotowy zakres przestępstwa z art. 6 projektu- ,,kto dopuszcza się handlu,, odczytywany w powiązaniu z art. 2 ust.1 pkt. 6 ustawy oznacza, że obejmuje on obie strony umowy sprzedaży, każda z nich bowiem ,,dopuszcza się handlu,,. Z kontekstu normatywnego wynika, że projektodawcy dążą do penalizacji czynności sprzedawcy a nie kupującego, co należy wyraźnie uregulować w pkt. 6 projektu,, napisał Święczkowski. Ale wątpliwości prokuratora generalnego powinien wzbudzić jeszcze jeden zapis. Ustawa zakłada, że ukarany ma być sprzedawca, a nie jego szef, który kazał mu stanąć za ladą. Alfred Bujara, szef handlowej ,,Solidarności" i inicjator zakazu handlu w niedzielę powiedział, że musi się zapoznać z opiniami prokuratorów zanim się na ten temat wypowie.
Pozostali inicjatorzy zakazu niedzielnego handlu zapewnili jednak, że wszystkie kontrowersje, czy niedopowiedzenia w ustawie będą zlikwidowane w czasie prac nad nią w komisji. Jestem pewien, że posłowie dobrze zajmą się tą ustawą- powiedział dr Jan Rakowski z Kongregacji Przemysłowo-Handlowej, która też jest jednym ze współautorów przepisów. -Kongregacja nie chce aż tak surowych kar za handel w niedzielę. Proponujemy raczej, żeby łamiących ten przepis karać wysokimi grzywnami. W naszym przekonaniu będzie to bardziej skuteczne i przede wszystkim nie tak kontrowersyjne rozwiązanie- dodał.
Rakowski uważa również, że w pierwszym okresie funkcjonowania ustawy dobrze by było zastosować wariant pośredni. Już wiadomo, że naszych argumentów nie akceptują ekonomiści. Wydaje mi się więc, że warto przez jakiś czas sprawdzać, jak będzie funkcjonował zakaz handlu w niedziele i przekonać się, czy w ogóle społeczeństwo go zaakceptuje- tłumaczy. Rakowski podkreślił, że Kongregacja nie chce wycofać się z idei zakazu handlu w niedziele, ale chce rozważyć wszystkie dostępne możliwości. Dlatego proponuje, żeby w pierwszą i ostatnią niedzielę miesiąca handel odbywał się normalnie, a w dwie pozostałe sklepy byłyby zamknięte.
Warto zauważyć, że projekt obywatelskiej ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele, który zgłosiła ,,Solidarność", czasem jednak zezwala na otwarcie sklepu w te dni. Byłoby to możliwe wówczas, gdy za ladą stanie jego właściciel. Ale i wtedy jest wiele zastrzeżeń. Sklep mógłby pracować np. przez dwa weekendy przed Bożym Narodzeniem i tydzień przed Wielkanocą. Handel mógłby też pracować w tzw. niedziele wyprzedażowe (w styczniu oraz na przełomie czerwca i lipca) oraz przed rozpoczęciem roku szkolnego. Ponadto, zakaz handlu w niedziele dotyczyłby tylko placówek handlowych, ale gastronomiczne czy usługowe, np. kina mogłyby być czynne. Zwolnione z zakazu handlu byłyby także m.in. kwiaciarnie, piekarnie, cukiernie, stacje paliw, strefy wolnocłowe.
Projekt ,,Solidarności" popierają politycy Prawa i Sprawiedliwości, biskupi i niektórzy przedsiębiorcy. Popiera go m.in. prezes PSS Społem Ryszard Jaśkowski, szef Związku Rzemiosła Polskiego Jerzy Bartnik, prezes Polskiej Grupy Supermarketów TopMarket Michał Sadecki a także sklepy Lewiatan, Specjał czy Nasz Sklep. Kontrowersji związanych z projektem ,,Solidarności" jest sporo. Zakłada on bowiem, że nie tylko wielkie supermarkety powinny być zamknięte w niedziele, ale także różne automaty z kawą, batonikami czy z kanapkami. I tu nieprecyzyjne przepisy są problemem. Polskie Stowarzyszenie Vendingu już napisało w tej sprawie list do posłów, domagając się zmiany absurdalnych przepisów.
Niejasna jest też definicja handlu. Przepisy nie mówią bowiem o zakazie pracy, ale o zakazie handlu. A handel to wymiana ,,dóbr na środki pieniężne". Taka sama wymiana ma miejsce zarówno w sklepie, gdzie stoi pracownik, jak i przy automacie. Nie jest to jedyny kłopot ,,Solidarności". Prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista opiniując ten projekt stwierdził, że niektóre jej zapisy są po prostu niekonstytucyjne.
Zdaniem analityków z PwC, gdyby ta ustawa weszła w życie 36 tys. osób straci pracę, obroty spadną o 9,6 mld, a budżet skurczy się o 1,8 mld zł. Z kolei z badań CBOS, zleconych przez Konfederację Pracodawców prywatnych ,,Lewiatan" wynika, że blisko połowa Polaków sprzeciwia się zamykaniu sklepów w niedzielę. Popiera go 39 proc. respondentów.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj