
| Źródło: inf. własna
Grzegorz Walasek o relacji z kibicami: Umówiłem się z nimi na przysłowiowe piwo

Grzegorz Walasek przejechał w Ostrowie pięć sezonów. Trafił do tego klubu po zwycięstwie w Turnieju o Łańcuch Herbowy Miasta Ostrowa Wielkopolskiego w 2018 roku. – Podpisałem wtedy roczny kontrakt, ale nie wiedziałem, jak długo będę jeździć w Ostrowie. W sumie już w 2021 roku nie byłem brany pierwotnie do składu, bo był Adrian Cyfer, a wyszło jak wyszło. Skończyło się awansem do PGE Ekstraligi. Podsumowując były to naprawdę fajne lata. Czas na zmiany – powiedział Grzegorz Walasek.
-Korzystając z okazji, chciałbym raz jeszcze wszystkim podziękować za te pięć sezonów w Ostrowie. Były w tym czasie chwile lepsze i gorsze, tak jak w sporcie bywa. Raz wychodzi, innym razem nie. Nie jestem zawodnikiem, który nie popełnia błędów. Wydaje mi się, że przez te 5 lat robiłem bardzo dobre punkty. Nawet nie wiem, ile zdobyłem w tym sezonie, ale przypuszczam, że około 150 (dokładnie 146 punktów i 14 bonusów – przyp.redakcji). Dawałem z siebie wszystko. Dziękuję osobom, które mi pomagały, kibicom za doping. Przede wszystkim dziękuję za pomoc panom Janowi i Andrzejowi Garcarkom. Prawdopodobnie bez nich nie byłoby tego stadionu, takich warunków do rozwoju szkółki i w poprzednim roku PGE Ekstraligi w Ostrowie – przyznał Walasek.
Zapytaliśmy Grzegorza Walaska o jego relacje z kibicami i czy słyszał delikatnie mówiąc, niezbyt miłe epitety w swoją stronę po ostatnim meczu w Ostrowie. – Jakby miał się obrażać na jedną czy drugą osobę, która krzyczy po meczu, to nie miałoby sensu. Wiem, jak ludzie zachowują się w różnych sytuacjach i pod wpływem emocji. Właśnie po tym meczu w Ostrowie umówiłem się z kibicami na przysłowiowe piwo w hotelu Górecznik. Tam mamy się spotkać. Generalnie miałem dobre relacje z kibicami, a że znajdą się jakieś „perełki”, które mnie nie lubią, trudno – podsumował żużlowiec.
Część kibiców miała za złe Walaskowi słaby występ w pierwszym półfinale play-off na swoim torze. - Tak czasami bywa, że nie wychodzi. Ostatnie mecze w Ostrowie, nie licząc tego z Falubazem, dobrze mi się jeździło. Jak się popełnił błąd na tym etapie, to już nie ma możliwości korekty i przyjeżdża się na ostatnich pozycjach. W rewanżu w miarę mi to wszystko grało – mówił po meczu w Zielonej Górze Grzegorz Walasek.
-Upadek Tobiasza Musielaka na pewno miał wpływ na losy meczu. Nie wiadomo, czy Tofik nie przełożyłby się i można byłoby robić roszady. W przekroju całego sezonu to Falubaz dominował w tej lidze i dalej jest faworytem do awansu – zakończył 47-letni żużlowiec, który nie zamierza zawiesić kevlaru na kołku i będzie kontynuował karierę.
-Jeszcze raz wielkie dzięki. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy za rok i będziemy walczyć już po różnych stronach barykady – dodał.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj