| Źródło: ok24
Już nie można instalować tzw “kopciuchów”
Przyjęte we wrześniu ubiegłego roku rozporządzenie wprowadza wymóg, by nowo sprzedawane i instalowane kotły spełniały kryteria emisyjne 5. klasy (czyli najwyższe, jakie obecnie istnieją). Dodatkowo kotły automatyczne nie mogą posiadać rusztu awaryjnego ani opcji jego zamontowania.
Same normy emisyjne od dawna były potrzebne i spodziewane. Cześć specjalistów podkreśla, ze możliwości finansowe osób kupujących kotły węglowe nie wzrosły tak szybko jak ceny kotłów – a przecież ogrzać dom trzeba. Rynek kotłów zawsze był w dużej mierze lokalny i okołogarażowy, więc należy się spodziewać rozrostu szarej strefy. Dalej będzie sprzedawane to samo pudło w podobnej niskiej cenie, ale teraz półlegalnie, jako podgrzewacz wody kranowej, kocioł na pestki śliwy albo kasa pancerna.
Najniższe ceny, jakie udało mi się znaleźć filtrując internet:
- Najtańszy kocioł podajnikowy w 5. klasie – około 6600zł, przy czym jest to jakościowe minimum przyzwoitości, na poziomie mniej więcej kotłów marketowych (w marketach o dziwo na razie nic tańszego). Jeśli chcesz jakichkolwiek “bajerów” typu lepsze podzespoły i wykonanie, sterownik z kontrolą nad wieloma różnymi rzeczami i z podpięciem do internetu – takie kotły to rejony 8–10 tysięcy zł, bliżej tej górnej granicy niż dolnej.
- Najtańszy kocioł zasypowy w 5. klasie – około 4000zł, przy czym kotłów zasypowych na rynku zostało raptem kilka sztuk (dlaczego – wyjaśnię za chwilę).
Ponadto aby być w zgodzie z uchwałami antysmogowymi należy kocioł zasypowy podpiąć pod bufor ciepła. Taka beczka z 1–2 tonami wody zajmuje miejsce i potrafi kosztować dalsze parę tysięcy. Część producentów “hakuje” normy pozwalając na symboliczny zbiornik (300l), ale inni wymagają min. 1500l pod groźbą utraty gwarancji. Niestety to drugie podejście jest poprawniejsze technicznie, bo wtedy bufor spełnia swoją rolę. Ale dodatkowy koszt i miejsce to problem.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj