Mariusz Staszewski: Może zabrakło mi trochę odwagi odnośnie juniorów
Ciężko pewnie zebrać myśli po meczu, który prawie cały czas się prowadzi, a przegrywa w ostatnim wyścigu?
-Co ja mam powiedzieć? Trzeba pogratulować drużynie zwycięskiej i to wszystko.
Nie kusiło Cię wcześniej użyć juniorów w połowie meczu i dać im więcej niż trzy regulaminowe wyścigi?
-Kusiło. Kusiło i to bardzo. Może zabrakło trochę odwagi z mojej strony.
Pytam w kontekście zmian, których dokonywałeś, puszczając Francisa Gustsa, który nie był dziś pewnym punktem drużyny…
-No, niestety nie był. Trzeba było jednak patrzeć, w których wyścigach i z jakiego pola wstawić juniora. Nie chodziło przecież o to, by puścić go na silny bieg i go spalić. Liczyłem, że Jakub Krawczyk wygra swój ostatni wyścig i wtedy pojechałby jeszcze raz. Wyszło jednak jak wyszło.
Z czego wynikała jazda w kratkę Grzegorza Walaska?
-Z defektów. W pierwszym biegu miał już defekt i musiał przesiąść się na drugi motocykl. Ledwo co uruchomili ten motor na czwarty wyścig i dopiero w ostatnim biegu pojechał, tak jak chciał.
Oliver Berntzon też jechał nieprzewidywalnie…
-Dlatego też ciężko było robić jakieś zmiany, kiedy ktoś zdobywa 2,0,3,0. Ciężko przewidzieć, kiedy pojedzie, a kiedy nie.
Na 15 wyścig Tobiasz Musielak mówił, że niepotrzebnie zmieniał ustawienia zapłonu. To są czasami niuanse, które decydują o zwycięstwie lub porażce?
-W żużlu niuanse i ustawienia odgrywają ogromną rolę. Nie wiem, czy dobrze zrobił, czy nie. Jakby nie ruszył, mogło być lepiej, ale i też gorzej. Myślę, że teraz po biegu on tak uważa. Jechaliśmy przecież ten wyścig na 3:3. Może wystarczyło inaczej pojechać ten drugi łuk i nie przegralibyśmy. W pewnym momencie wydawało się, że Matias Nielsen przebił się na pierwszą pozycję. Szkoda też biegu powtórzonego po prawie niewidocznej taśmie Kacpra Teski, który sam się ukarał.
Ten wyścig został przerwany przy stanie 5:1 dla Arged Malesy…
-Dokładnie. Co ja mam powiedzieć? No nie układa nam się nic w tym sezonie. Defekty, wykluczenia… Oliver też pojechał trochę za agresywnie. Przecież on już minął Fajfera. Mógł jechać swoją linią. Fajfer zobaczył jego atak i się zjechali. Oliver mógł jechać swoje i by go wyprzedził. Wiadomo, że ten wyprzedzający musi zachować ostrożność.
Jakieś pozytywy z tego meczu widzisz?
-Przede wszystkim juniorzy. Może mi zabrakło trochę odwagi, żeby ich puścić jeszcze po raz, a może po dwa razy. Tak jednak zrobiłem. Czasu nie cofnę.
Jak będą wyglądały przygotowania do tego przyszłego weekendu, kiedy w sobotę zmierzycie się z Abramczyk Polonią u siebie, a dzień później w Zielonej Górze?
-Już zaczęliśmy przygotowania. Z torem pracujemy przez cały weekend. W poniedziałek mamy Drużynowy Puchar Ekstraligi 250cc, a od środy będziemy trenować na swoim torze.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj