Dziesiątki osób, znajomi ze studiów, jego wykładowcy i całkiem obcy ludzie przychodzą oddać krew dla ratowania Mateusza Siudy. 19- latek został ciężko ranny w wypadku i potrzebuje rzadkiej grupy krwi 0rh+. Odzew społeczny jest ogromny, ale napotyka na przeszkody. Mówili, że robimy cyrki z tego powodu (…), że to nasze wymysły, że nigdzie w Polsce się nie oddaje krwi imiennie- słyszymy od jednej z krwiodawczyń, która chciała oddać krew dla Mateusza w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Kaliszu. Sprawa jest dość skomplikowana, bo z jednej strony dawcy chcą pomóc konkretnej osobie, z drugiej strony są… przepisy.
| Źródło: faktykaliskie.pl
Chcieli oddać krew dla Mateusza ale nie mogli
W ubiegły czwartek 8 grudnia 2016 roku w miejscowości Orzeżyn w powiecie sieradzkim doszło do groźnego wypadku w wyniku, którym Mateusz Siuda doznał złamania biodra, ma zmiażdżone płuco, złamany nos, uszkodzone dwa kręgi i obrzęk mózgu, lecz to tylko niektóre z obrażeń jakie odniósł nastolatek w tym tragicznym zdarzeniu. Chłopak przebywa obecnie w śpiączce immunologicznej. Ze względu na kilka skomplikowanych operacji, które są przed nim potrzebuje bardzo dużej ilości krwi.
Wielu studentów i nauczycieli, wykładowców chodzi oddawać krew na tego chłopaka. I wczoraj poszliśmy oddać krew i w Kaliszu nie dają takiej możliwości oddania „imiennie” na Mateusza, że robimy cyrki z tego powodu. Między nimi (pracownikami RCKiK - red. ) było słychać rozmowy, że przez to mają dużo roboty, że to nasze wymysły- mówiła portalowi http://www.faktykaliskie.pl/ jedna ze studentek PWSZ w Kaliszu.
W 2014 roku zmieniły się przepisy regulujące oddawanie krwi. Potocznie, niestety również w wielu punktach poboru krwi, przyjęło się, że nie można oddać krwi na konkretne osoby. To niezupełnie tak. Punkty krwiodawstwa nie wydają już zaświadczeń, że krew oddajemy dla konkretnego pacjenta i nie zawsze trafia ona do tej osoby. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by naszą konkretną intencję w sprawie przeznaczenia naszej krwi wyrazić podczas rejestracji, a „pani w okienku” nie powinna mieć z tym obiekcji.
Krew, którą oddajemy z myślą np. o Mateuszu, ostatecznie może do niego trafić, bo szpital zgłosi do Regionalnego Centrum Krwiodawstwa takie zapotrzebowanie. Może, ale nie musi. Najważniejsze dla Mateusza i wielu innych pacjentów, by ta krew po prostu była.
Zazwyczaj centra krwiodawstwa muszą reagować natychmiast na zamówienie i często nie czekają na publiczną zbiórkę krwi, a dają szpitalom krew już odpowiednio spreparowaną z własnych zasobów. Nasza krew uzupełnia „rezerwy”. Ten chłopak jak trafił do szpitala, to już został zabezpieczony w tę krew. Ta krew już na niego czekała. Niekoniecznie będzie to moja czy pana krew, ale szpital wystawia zlecenie Regionalnemu Centrum Krwiodawstwa i my wiemy, jaka grupa, czy potrzebne są płytki czy osocze - mówiła portalowi faktykaliskie.pl Aleksandra Grodzka z Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Kaliszu. Publiczne zbiórki krwi z myślą o pomocy dla konkretnych osób ogłaszane są po to, by tej krwi nie brakło. Jeśli np. leczenie Mateusza jest już odpowiednio zabezpieczone pod tym względem, to nasza krew uratuje innych pacjentów.
Wielu studentów i nauczycieli, wykładowców chodzi oddawać krew na tego chłopaka. I wczoraj poszliśmy oddać krew i w Kaliszu nie dają takiej możliwości oddania „imiennie” na Mateusza, że robimy cyrki z tego powodu. Między nimi (pracownikami RCKiK - red. ) było słychać rozmowy, że przez to mają dużo roboty, że to nasze wymysły- mówiła portalowi http://www.faktykaliskie.pl/ jedna ze studentek PWSZ w Kaliszu.
W 2014 roku zmieniły się przepisy regulujące oddawanie krwi. Potocznie, niestety również w wielu punktach poboru krwi, przyjęło się, że nie można oddać krwi na konkretne osoby. To niezupełnie tak. Punkty krwiodawstwa nie wydają już zaświadczeń, że krew oddajemy dla konkretnego pacjenta i nie zawsze trafia ona do tej osoby. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by naszą konkretną intencję w sprawie przeznaczenia naszej krwi wyrazić podczas rejestracji, a „pani w okienku” nie powinna mieć z tym obiekcji.
Krew, którą oddajemy z myślą np. o Mateuszu, ostatecznie może do niego trafić, bo szpital zgłosi do Regionalnego Centrum Krwiodawstwa takie zapotrzebowanie. Może, ale nie musi. Najważniejsze dla Mateusza i wielu innych pacjentów, by ta krew po prostu była.
Zazwyczaj centra krwiodawstwa muszą reagować natychmiast na zamówienie i często nie czekają na publiczną zbiórkę krwi, a dają szpitalom krew już odpowiednio spreparowaną z własnych zasobów. Nasza krew uzupełnia „rezerwy”. Ten chłopak jak trafił do szpitala, to już został zabezpieczony w tę krew. Ta krew już na niego czekała. Niekoniecznie będzie to moja czy pana krew, ale szpital wystawia zlecenie Regionalnemu Centrum Krwiodawstwa i my wiemy, jaka grupa, czy potrzebne są płytki czy osocze - mówiła portalowi faktykaliskie.pl Aleksandra Grodzka z Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Kaliszu. Publiczne zbiórki krwi z myślą o pomocy dla konkretnych osób ogłaszane są po to, by tej krwi nie brakło. Jeśli np. leczenie Mateusza jest już odpowiednio zabezpieczone pod tym względem, to nasza krew uratuje innych pacjentów.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj