Dramat ostrowskiego podróżnika. Przez 8 godzin w upale prowadził rower po awarii
-Po ośmiu godzinach walki udaje mi się doprowadzić „laleczkę” (rower) do miasta Barbate, gdzie zakupiłem nowe części. Niestety, zmuszony byłem prowadzić rower za dnia w południe, by zdążyć do sklepu. Znowu słońce rozłożyło mnie na łopatki. Mało nie wyparowałem na trasie. Po drodze były tylko trzy drzewa, dające trochę cienia – pisze Kamil Sierański.
-Jak tylko mi się uda jakoś ogarnąć wznowię działania. Do miasta promowego Tarifa pozostało mi jakieś 60-70 km. Będzie to moja ostatnia próba. Nie mam już praktycznie sił, a psychika wystawiona jest na wielką próbę. Jeśli znowu coś się rozwali i nie będę mógł jechać, zdecydowałem, że porzucę rower i większość ekwipunku. Zabiorę tylko najpotrzebniejsze rzeczy w worek i będę kontynuował podróż pieszo – dodaje ostrowski podróżnik.
- Pójdę na nogach do Tarifa na prom, później powrót i do Malagi, skąd wrócę do domu. Jeśli tym razem nie dam rady, może po prostu jestem zbyt słaby, a może po prostu nie jest mi to dane – kończy swój poruszający wpis nauczyciel wychowania fizycznego z Ostrowa, który rowerem zmierza do wymarzonej Afryki.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj